Prawdziwy skarb Emiratów

Emiraty kojarzone są z najwyższymi budynkami, najnowocześniejszymi technologiami i największym bogactwem. O najwspanialszym skarbie tego kraju milczą nawet przewodniki! Jak to możliwe, że ten skarb, jakże oczywisty, jest tak zapomniany?

O czym mówię? O pustyni. O gruncie, na którym Emiraty wzrosły. O ziemi, na której Emiratczycy stworzyli swój niezwykły kraj. O tej nieprzyjaznej krainie z której pochodzą plemiona tworzące dzisiejsze Emiraty.

To takie oczywiste, a jednak… zapominamy jak wspaniałym dziełem natury jest to, co otacza wieżowce, futurystyczne budynki i najnowsze technologie.

Rub Al Khali to największa piaszczysta pustynia świata. Kiedy to mówię, często widzę niezbyt entuzjastyczne twarze klientów: „byliśmy już w Egipcie”, „byliśmy już w Tunezji” albo „byliśmy już w Izraelu”. Tak! Tylko to, co zobaczycie w Emiratach to ta najprawdziwsza, pocztówkowa pustynia. To nieskończone łachy piachu, wysokie wydmy, nieskończone przestrzenie. Króluje tu złoto, brąz, odcienie żółtego i oranżu. Można jechać godzinami i nie widzieć nic prócz piasku. Sypkiego, lepkiego, miałkiego, delikatnego.

Choć na Emiraty patrzymy z europejskiego punktu widzenia i to niesamowite miejsce widzimy tak, jak Emiratczycy chcieliby być widziani, to jednak zagłębiając się w gusta i zainteresowania rdzennych mieszkańców, spostrzec można jak ważna w ich życiu jest pustynia. Wyścigi wielbłądów, sokolnictwo, spędzanie weekendów w namiotach na obrzeżach miast, jazda jeepami po wydmach- Emiratczyków ciągnie na pustynię. Wielkimi fanami wyścigów i sokolnictwa są szejk Mohammad oraz jego syn, następca emirackiego tronu- Hamdan. Na ich instagramowych kontach można znaleźć wiele zdjęć i relacji z wycieczek na pustynię. To naturalny instynkt i żeby lepiej zrozumieć ZEA i poczuć ich prawdziwy klimat trzeba pojechać na Rub Al Khali choć na kilka godzin.

Nie musicie martwić się jak dostać się na pustynię- organizowane są wycieczki połączone z różnorodnymi atrakcjami na pustyni. W Emiratach miałam okazję być na Empty Quarter dwukrotnie- na wschodzie słońca oraz w godzinach południowych. Największe wrażenie zrobiła wczesnoporanna wizyta, kiedy to dotarłam na pustynię o zmroku i z filiżanką aromatycznej arabskiej kawy obserwowałam rodzący się dzień.

Widziałam w życiu wiele, ale z całą pewnością wschód słońca na pustyni to jedno z najpiękniejszych doświadczeń podróżniczych, jakie było mi dane doświadczyć. Musicie wiedzieć, że słońce na pustyni wynurza się z kompletnego mroku, w zupełnej ciszy, w kompletnym skupieniu, rozedrganiu, chłodzie. Świt odmienia to miejsce, zmienia jego kolory, odmienia jego zapach. Pustynia z minuty na minuty staje się intensywna, kolorowa, wyraźna.

Każdy poranek na pustyni to cud. Cud powstawania, stawania się, początku czegoś nowego. Ciemna, chłodna, rozgwieżdżona noc, staje się jasnym, drażniącym oczy dniem. To jest magia.

Magia, której w tym nastawionym na konsumpcję, materialnym i próżnym świecie, brakuje. Jeśli myślicie, że Emiraty to tylko bogactwo, wylewający się luksus, pozbawione duszy wieżowce, to ruszajcie na pustynię. Odkryjecie tam wszystko czego brakuje w betonowo- szklanym świecie nowoczesności.

Wizyta na pustyni ma nie tylko melancholijny charakter, jeśli chciecie nieco zanurzyć się w lokalnej tradycji to koniecznie wybierzcie opcję z pokazami sokolniczymi, a dla wszystkich potrzebujących zastrzyku adrenaliny są przejazdy jeepami 4×4. Jedziemy?

Materiał powstał we współpracy z Orient Tours- prawdziwymi specjalistami od Emiratów!

Podziel się swoją opinią