Wyspy Zielonego Przylądka- co warto wiedzieć

Mimo wielu sezonów w ofercie polskich biur podróży, Wyspy Zielonego Przylądka są wciąż dość tajemniczym miejscem. Niewiele osób wie „z czym to się je”. Specjalnie dla Was podzielę się kilkoma ważnymi informacjami praktycznymi.

WIZA

Dobra informacja jest taka, że konieczność posiadania wiz przez Polaków (ogólnie obywateli Unii Europejskiej) została zniesiona. Zła- opłatę za wizę zastąpiono tzw. Airport Security Tax. Podatek lotniskowy, jeśli kupujecie oferty zorganizowanych wyjazdów w biurach podróży, możecie odprowadzić jeszcze przed wylotem (w ofertach Itaki jest on wliczony w cenę pakietu, zaś w TUI stanowi dodatkową usługę) lub bezpośrednio na lotnisku w Cabo Verde. Jedynym minusem drugiego rozwiązania jest konieczność stania w długich kolejkach.

PODATEK TURYSTYCZNY

To nie koniec opłat. Kolejnym kosztem jest podatek turystyczny odprowadzany w recepcji przy kwaterowaniu. Wynosi on 2 Euro za osobę za każdy dzień pobytu i dotyczy każdej osoby powyżej 16-tego roku życia.

INTERNET

Na Wyspach Zielonego Przylądka może się wydawać, że życie mieszkańców toczy się na dwóch płaszczyznach- realnej i fejsbukowej. Niemal każdy ma tu konto na popularnym portalu i krótka rozmowa w sklepie wystarczy by stać się wirtualnym przyjacielem Caboverdeńczyka.

Internet w hotelach często jest dodatkowo płatny.

WALUTA

Walutą Cabo Verde jest escudo. Zabrzmi to banalnie, ale polecam wymianę waluty w bankach. Tylko i wyłącznie. Na ulicy będziecie wielokrotnie nagabywani w sprawie lepszego kursu, ale kiepską opcją jest ryzykowanie wymiany oryginalnych Euro lub Dolarów na drukowane w domu podróbki Escudo.

Banki otwarte są od 8:00 do 15:00 i kilka zaoszczędzonych Escudo nie jest warte ryzyka.

NIE PRZYJMUJ PREZENTÓW

Czytając różnorakie książki dotyczące marketingu napotykałam na koncepcję, według której obdarowany czymś klient wróci do nas kierowany wdzięcznością i wewnętrznym przymusem wzajemności. Na Sal chyba wszyscy czytali te książki, ale w myśl popularnych memów „You’re doing it wrong”. W Santa Maria dostaniecie dziesiątki bransoletek i wisiorków- o ile dorosły potrafi odmówić, nawet gdy sklepikarz mówi, że to za darmo, i że to prosto z jego serca, i że nic nie chce, to dziecko niestety weźmie, albo zostanie mu souvenir po prostu wciśnięty.

Te souveniry najczęściej ani nie są darmo, ani prosto z serca, ani tym bardziej nie wierzcie w słowa o braku oczekiwań odnośnie późniejszych zakupów. Wielokrotnie spotkaliśmy się z naprawdę cwaniackim, bezczelnym i żenującym zachowaniem, kiedy to „odrzuceni” sklepikarze wyzywali turystów albo kazali zwracać prezenty. W materii turystycznego savoir vivre jest tu sporo do nadrobienia.

NIE DAJ SIĘ OPROWADZAĆ

Lubię rozmawiać z mieszkańcami danego kraju. Cieszę się, gdy pokazują mi miejsca, do których ciężko dotrzeć. Nawet jeśli to sklepiki na odludziu, bo często w takich miejscach można kupić ciekawe rękodzielnicze pamiątki albo te same produkty taniej niż przy głównym deptaku. Właśnie w taki sposób odkryłam kilka genialnych miejsc w Maroku i Turcji- nigdy nie czułam się wykorzystana, nagabywana i zażenowana. Niestety, na Sal ciągle pokutuje brak ogłady u niektórych mieszkańców, którzy nie rozumieją, że między zarabianiem na turystyce a wykorzystywaniem turystów jest wąska i łatwa do przekroczenia granica.

Kilka razy przez moją ciekawość, zachęcona słowami o galerii ciotka/wujka/matki/babki wyprowadziłam nas do jakiejś totalnie zapyziałej nory z byle-czym. I nie byłoby w tym nic strasznego, gdyby nie fakt, że brak zakupu skutkował lamentem, przekleństwami i ciężką atmosferą. Znacie mnie już trochę i wiecie, że lubię podróże i zakupy w lokalnych sklepach- Cabo Verde zaskoczyło mnie w tej materii na minus.

Koniec końców, wszystkie pamiątki kupiliśmy u jednego sklepikarza, który od początku podszedł do nas z uśmiechem, zrozumiał, że dopiero przylecieliśmy na Sal i nie zamierzamy robić zakupów pierwszego dnia. Tuż przed wylotem wpadliśmy do niego i kupiliśmy znacznie więcej niż zamierzaliśmy- ot, żeby inni brali przykład jak się robi deale z turystami. 🙂

Borys Biedronka

Odnoszę wrażenie, że lecąc na Sal, byliśmy jedynymi osobami w samolocie, które nie miały pojęcia kim jest Borys Biedronka. Oczywiście sława tej niezwykle barwnej postaci dopadła nas już kolejnego dnia podczas pierwszego spaceru deptakiem w Santa Maria, gdzie Borys stacjonuje i łowi klientów.

Przesympatyczny Gwinejczyk w koszulce reprezentacji Polski, delikatnie mówiąc, zwraca na siebie uwagę. Do tego jest po prostu miły, rozumie słowo „nie” i „muszę to przemyśleć”, co niewątpliwie wyróżnia go spośród innych przewodników. Ceny u Borysa są konkurencyjne w stosunku do tego co oferują biura podróży. Do tego on sam- samouk języka polskiego, energiczny i dowcipny, stanowi swoją najlepszą reklamę.

Warto powiedzieć, że Borys nie zna języka polskiego- on po prostu nauczył się prowadzić wycieczki i dyskutować na poziomie typowej wymiany zdań z turystami. Zadając mu bardziej skomplikowane pytanie nastawcie się na odpowiedź w języku angielskim.

TARGUJ SIĘ!

Nie tylko w krajach arabskich należy się targować. Nie uważam się za wybitną negocjatorkę, ale ceny udawało nam się zbijać przynajmniej o połowę. Pierwsza podana kwota jest zazwyczaj kosmiczna, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że jesteśmy na łasze piasku na oceanie. zaczynając się targować można kupić wiele pamiątek w bardzo dobrych cenach. Nie polecam jednak znanego z krajów Afryki Północnej teatralnego wychodzenia ze sklepu lub wyzywania od mafii- przynosi to efekty zgoła odwrotne od zamierzonego.

ZAMKNIĘTE!

Na Sal handel umiera ok. 21. Nie czekajcie do zakończenia hotelowej kolacji z zakupami- później wszystko będzie zamknięte. Sklepiki są natomiast otwierane dość wcześnie.

NIE SPAL SIĘ!

Niby banalne, niby wszyscy wiedzą, a najwięcej poparzonych osób widziałam właśnie na Sal. Ze względu na wiatr zmniejsza się odczucie ciepła i promieni słonecznych. Brak stosowania wysokich filtrów może skutkować poważnymi konsekwencjami. Pamiętajmy, że Cabo Verde leży nisko, pod Zwrotnikiem Raka i słońce operuje tu bardzo mocno. Nawet Michał, który dopiero wrócił z Omanu, doczuł na swych plecach jego siłę. Smarujcie się intensywnie, także gdy nie czujecie promieni!

WIATR

Wyspy Zielonego Przylądka są jednym z najlepszych spotów kitesurfingowych na świecie. Zaszczytny tytuł uzyskały dzięki stale wiejącym, silnym wiatrom. Za dnia wiatry wspaniale łagodzą promienie słońca i upał, jednak wieczorem potrafi zrobić się tu chłodno. Weźcie ze sobą wiatrówki, softshelle lub sweterki, żeby cieszyć się niesamowitymi wieczorami w tym miejscu (widać stąd genialnie rozgwieżdżone niebo ze względu na brak wielkich skupisk świateł).

Podziel się swoją opinią