Czas koronaizolacji wykorzystuję na edukację w tematach, na których poznawanie nie miałam czasu w rzeczywistości przed wirusem. Przyszedł zatem czas na Albanię- świetlisty meteor polskiej turystyki.
To miał być kolejny reportaż jaki przeczytam w domowym zaciszu. W Albanii byłam, owszem, ale krótko i bardzo intensywnie. Widziałam okruch uranistycznego nieładu Sarandy, niesamowite piękno wybrzeża, zapierającą dech w piersiach Gjirokastrę i rozrzucone wzdłuż dróg biedne wioski. Wiedziałam, że był narodowy bohater Skanderberg (którego imieniem nazywa się chyba wszystkie najważniejsze place i ulice w kraju), był komunizm, była bieda, był Enver Hodża, a literaturę na rynku międzynarodowym reprezentuje Ismail Kadare. Do tego standardowa wiedza każdego specjalisty od wakacji- kurorty, plaże, pogoda, hotele. Dużo jest na statystki wiedzy o Albanii w innych krajach i żałośnie mało, by próbować pojąć rzeczywistość.
„Błoto słodsze niż miód” miało poszerzyć moje horyzonty, dać wiedzę o historii tego kraju, wręczyć asa, którego wyciągnę z rękawa przy niezdecydowanym kliencie. Tymczasem autorka książki, Małgorzata Rejmer, przejechała mnie emocjonalnym walcem.
„Wyobraź sobie społeczeństwo, w którym największym ryzykiem jest bycie sobą, nigdy nie możesz się przed nikim odsłonić. (…) O niczym nie mogliśmy decydować – ani o tym, gdzie mieszkamy, ani o tym, gdzie będziemy pracować, często nawet o tym kogo będziemy kochać. W żadnej sferze życia nie byliśmy wolni. Nie mogliśmy nawet powiedzieć najbliższych, jak bardzo jest nam źle.”
Ten cytat z książki w pigułce pokazuje jak wyglądała albańska rzeczywistość czasów Envera Hodży. Po przeczytaniu tej pozycji, zrozumiecie, że komunizm znany nam z historii Polski, to jedynie wersja demo kraju, dla którego nawet Chiny były za mało czerwone.
„Nie wiedziałem jak wygląda świat poza Albanią, i nie umiałem go sobie wyobrazić. Żyłem w kraju pełnym kłamstw, w którym nie było niczego. O czym mogłeś marzyć? O kawałku mięsa? O dobrych butach? Żeby wystać butelkę mleka dla dziecka? To były ramy naszych marzeń w kraju, którego granice wyznaczał drut kolczasty.”
Nie będę Wam zdradzać szokujących szczegółów albańskiej rzeczywistości czasów Envera Hodży. Powiem tylko, że literatura Orwella to przy tym zbiór opowiadań dla przedszkolaków. Książka Małgorzaty Rejmer jest jak wkładanie palców do otwartej rany, jak gapienie się na biedę, jak robienie zdjęć głodującym. To rzeczywistość, która odpycha, której nie jest się w stanie zrozumieć. To coś tak bezbrzeżnie złego i upodlającego, że kilkukrotnie musiałam odłożyć książkę i przejść się po mieszkaniu. Musiałam oderwać się, dać odpocząć spuchniętemu mózgowi.
Są takie filmy i książki, które zostają z nami na zawsze. Człowiek nie pozbędzie się tych obrazów już do końca swoich dni- dla mnie były to do tej pory „Kobiety bez mężczyzn” Shirin Neshat, „Shoah” Claude’a Lanzmanna i serial „Czarnobyl”, którego nie byłam w stanie dokończyć ze względu na niewyobrażalną pigułkę emocji, które mi dostarczał. Do tego zestawienia dołączyło „Błoto słodsze niż miód”.
Jest to lektura obowiązkowa, podręcznik świadomego obywatela (zwłaszcza w momencie przed wyborami) i istoty chcącej zrozumieć istotę człowieczeństwa. Małgorzata Rejmer jest niewiele starsza ode mnie, więc tym bardziej chylę głowę nad doskonałością jej warsztatu, umiejętnością budowania opowieści z opowieści (zrozumiecie po lekturze) i chirurgiczną precyzją doboru słów (zrozumie to każdy, kto napisał nieco więcej niż pracę zaliczeniową na studiach). Oby więcej było takich autorów i takich książek.
„Błoto słodsze niż miód” Małgorzaty Rejmer kupicie tutaj!