Anna i Konrad Gorczyńscy: Sprzedawcy 2.0

On- sportowiec z pasją do turystyki. Ona- jeszcze dwa lata temu była trenerką i instruktorką zumby. Dzisiaj są właścicielami biura podróży oraz świetnego kanału na YouTube. Ania i Konrad Gorczyńscy przebojem wdarli się na rynek turystyczny. Z głowami pełnymi pomysłów pokazują, że w turystyce liczy się przede wszystkim kreatywność.

 

Skąd pomysł na własne biuro? Konrad, pracowałeś wcześniej bezpośrednio u TO- praca u kogoś już Cię znudziła? Potrzebowałeś wyzwań?

Konrad: Zawsze uważałem, że człowiek odnosi sukces, gdy robi to, co kocha. Jest to najlepszy układ, w którym wkłada się w pracę serce i jest się w nią zaangażowanym na 100%. Już w liceum wybrałem profil turystyczny, potem studia o specjalizacji „obsługa ruchu turystycznego” i naturalną kontynuacją była praca w biurze. Poza turystyką zawsze miałem drugą pasję… sport.. I w tym także chciałem się sprawdzić. Przez kilka ostatnich lat łączyłem pracę w biurze ze sportem, nawet założyłem akademię trików piłkarskich, jednak moje wyidealizowane spojrzenie na pracę z dziećmi, zostało szybko zweryfikowane przez rzeczywistość. Po roku odpuściłem. Poczułem wtedy, że to praca w biurze podróży daje mi najwięcej radości i satysfakcji. Już z moich pierwszych wyjazdów nagrywałem filmiki z podróży (od roku 2012, wtedy jeszcze nie było Instagrama, a i nie wszyscy mieli facebooka).  Od 2016 jestem z Anią i z każdej naszej podróży robiliśmy film. Miały dość spory odbiór, do tego stopnia, że Ani koleżanki zaczęły pisać do niej zapytania o oferty, a przecież nie pracowała w biurze podróży. Pod koniec 2017 zacząłem nagrywać filmiki „Pomysł na urlop”, które nakręcały mnie do tego, aby pogłębiać swoją wiedzę i dzielić się nią z szerszym gronem odbiorców, niż tylko klienci, którzy przychodzili do biura. Po wielu pozytywnych opiniach związanych z filmikami uwierzyliśmy z Anią w to, że „może się udać” i postanowiliśmy otworzyć biuro w mieście, gdzie takowego nie ma.

Jakie przeszkody napotkaliście otwierając własne biuro?

K: Jeśli chodzi o sprawy formalne, to było nam łatwiej o tyle łatwiej, że Ania prowadzi od wielu lat swoją firmę i sporo mi podpowiedziała w tej kwestii. Dużym plusem było dofinansowanie, które udało nam się uzyskać. Śmiało mogę powiedzieć ,że 1/4 kosztów związanych z otwarciem biura została pokryta przez urząd pracy. Czas od pomysłu do przekroczenia progu biura to około pół roku. Dużo myśleliśmy nad lokalizacją… i z tym był największy problem.  Jesteśmy z Koszalina i w naszym mieście byłoby najwygodniej otworzyć biuro z wielu powodów: dużo znajomych, praca na miejscu, sprawdzony rynek… jednak mam za duży szacunek do mojego poprzedniego pracodawcy, aby robić mu konkurencje w tym samym mieście. Wybraliśmy oddalony od Koszalina o 35 km Białogard i tu czujemy się świetne.


Aniu,  jest to Twoja pierwsza praca w turystyce- jak wyobrażałaś sobie pracę w biurze i co zostało z Twoich wyobrażeń po otwarciu własnej agencji?
Anna: Tak, jest to moja pierwsza praca w biurze podróży i od razu zostałam wrzucona na głęboką wodę  Szczerze powiedziawszy z opowiadań mojego męża, który pracował wcześniej w biurze podróży, pracę wyobrażałam sobie „troszeczkę” inaczej. Przede wszystkim nie myślałam, że jest to tak odpowiedzialne zajęcie i że jeden mój błąd może mieć tak poważne konsekwencje przy rezerwacji wakacji. To, co zaskoczyło mnie najbardziej to zdecydowanie pełne skupienie po 10-12 godzin na dobę oraz stres związany z rezerwacjami, problemami naszych klientów i szukaniem rozwiązań „na już”. Praca w biurze podróży kojarzyła mi się głównie z możliwością podróżowania po świecie oraz z byciem po części 'pośrednikiem ” w spełnianiu marzeń o wyjątkowych wakacjach. Bardzo szybko moją wizję zweryfikowała praca, którą zaczęłam w lutym 2018 roku. Każdego dnia uczę się czegoś nowego, mam świetnego nauczyciela obok siebie, który jest bardzo cierpliwy ale również wymagający i dokładny. Konrad posiada ogromną wiedzę, z której mogę korzystać. Dzięki temu ja staję się coraz lepsza i pewniejsza siebie. Każdy sukces cieszy wtedy podwójnie!

Co jest najtrudniejsze w samodzielnym prowadzeniu biura?
K: Na samym początku doznałem szoku, że każde biuro ma inne warunki uczestnictwa i często inne warunki ubezpieczenia. Przez lata pracy u jednego touroperatora, miałem wykute wszystkie zasady ii warunki na blachę, a tu  nagle okazuje się, że mamy w ofercie 100 biur podróży z różnymi warunkami uczestnictwa! Łatwiej było z ofertą. Zdecydowanie bardziej lubię czytać opisy, opinie hoteli i programów objazdowych niż regułki i tabelki. Z czasem jednak ze wszystkim się zapoznaliśmy i byliśmy coraz bardziej świadomi produktu, który oferujemy. Aktualnie największym problemem jest brak czasu.
A: Na początku mieliśmy go więcej, gdy biuro nie było jeszcze „rozkręcone” na taką skalę. W chwili obecnej rzadko się zdarza, że pracujemy 8h. Najczęściej jest to 10 do 12h. Plus odpisywanie na fanpage`u jeszcze w domu. Dbamy o to aby klient czuł się „dopieszczony” wykupując wczasy lub wycieczkę u nas. Nigdy nie zwlekamy z przygotowaniem ofert i odpowiedziami na różne pytania. Staramy się odpisywać na bieżąco i często zdarza się, że niestety po godzinach pracy.
Jesteście aktywnymi osobami- czy praca biurowa nie jest wbrew Waszej naturze? Jak pogodzić zamiłowanie do sportu z długimi godzinami w biurze?
K: Tutaj Cię zaskoczę, bo bardzo nam to odpowiada! Trening po 10-12h w biurze smakuje jeszcze lepiej! Najczęściej trenuję wieczorem, rzadziej rano przed pracą. Ania poza sezonem letnim prowadzi swoje zajęcia Fitness i Zumby.
A: Otwarcie biura wiązało się z odpuszczeniem wyczynowego sportu i przejściem na bardziej „lajtowy” tryb. Myślę, że odnaleźliśmy odpowiednią równowagę w tej kwestii.

Zaliczam Was do grona sprzedawców 2.0.- osób, które rozwijają się nie tylko w standardowej sprzedaży- prowadzicie swój kanał na YouTube, jesteście aktywni na instagramie. Czy w związku z tym uważacie, że turystyka pójdzie w kierunku social mediów? Czy obserwujecie zainteresowanie klientów tego typu filmikami? Czy współczesny klient potrzebuje czegoś więcej niż tylko doradcy w biurze?
K: Zdecydowanie tak! Teraz w każdej dziedzinie sprawdza się inwestowanie w social media. Z roku na rok obserwujemy także, że coraz młodsze osoby stać na podróżowanie. Mamy wielu odbiorców w przedziale wiekowym 18-25, którzy odezwali się do nas właśnie dlatego, że znaleźli nas na Instagramie lub YouTube.
A: Social media mają nie tylko młodzi ludzie, mamy klientów po sześćdziesiątce, którzy odzywali się do nas z pytaniem o ofertę na facebooku.

Co uważacie za najważniejsze w trakcie obsługi klienta? Lastowicze wspominali, że mało jest doradców, a dużo totalnie niezaznajomionych z ofertą sprzedawców- czy uważacie, że aktualna sytuacja na rynku, gonienie słupków sprzedażowych, wyrabianie limitów, powoduje, że my, specjaliści idziemy na ilość, nie na jakość?

A: Najważniejsze w obsłudze klienta jest poznanie jego wyobrażenia o wakacjach i dopasowanie odpowiednich propozycji,oczywiście w stosunku do budżetu ,który posiada. Znajomość oferty w tym pomaga, bo w trakcie rozmowy z zainteresowanym automatycznie pewne cechy wyobrażenia o wakacjach dopasowujemy do danego hotelu czy wycieczki objazdowej.

K: Ultra ważne jest uświadomienie go o wszystkich formalnościach związanych z wyjazdem (wizy, szczepienia, przesiadki, informacje praktyczne). Myślę, że ważne jest to, aby mieć z klientem kontakt po zakupieniu rezerwacji. Miło jest gdy osoby, które kupiły u nas wakacje przesyłają nam zdjęcia z wyjazdu z pozdrowieniami. 🙂 Uważam, że to nas, doradców podróży odróżnia od kupna na stronie internetowej, właśnie relacja z klientem.

Czego brakuje Wam w kontakcie z organizatorami? Co powinno ulec zmianie na linii TO- agenci? 

K: Jedynym aspektem, który mógłby funkcjonować lepiej to większa empatia i ludzkie podejście do sytuacji awaryjnych, nieoczekiwanych w stosunku do naszych klientów. Czasem klient nie chce zrezygnować, tylko przesunąć wyjazd, a wedle warunków uczestnictwa spóźnił się z decyzją o jeden dzień… Touroperatorzy najczęściej są bezlitośni w tych sprawach i ciężko to klientowi sensownie wytłumaczyć.

Co jest najtrudniejsze w obsłudze klienta w biurze?
K: Ciężko jest znaleźć ofertę typu „jakość Marriota, w cenie namiota”, szczególnie w sezonie. Z tym jest zawsze największy problem.

Razem w domu i pracy- jak to pogodzić? Nie ma zgrzytów między Wami?
K: W biurze mamy tyle pracy, że nie ma czasu na kłótnie. 🙂
A: Poza tym według znaków zodiaku jesteśmy najlepiej dobraną parą. Pan Byk i Pani Koziorożec. Dom jest dla nas świętością i staramy się nie wnosić pracy ze sobą przekraczając próg mieszkania. Wolimy posiedzieć do 22 w biurze i wszystko domknąć, żeby wrócić do domu z nastawieniem na relaks.
K: Zbawienne są też treningi, nawet jeśli coś jest nie tak, to na sali gimnastycznej czy na siłowni można się wyżyć i zostawić złe emocje.
Jakie są Wasze topowe kierunki? Jakie destynacje królują w waszym biurze?
K: Uwielbiamy Włochy i Chorwację i na pewno nie raz tam wrócimy.
A: We Włoszech kochamy kuchnię, krajobrazy, ekspresję ludzi i otwartość, historię, zabytki, różnorodność, piłkę nożną i słodycze. W Chorwacji czujemy się jak w domu, tylko takim, gdzie jest trochę cieplej i woda jest bardziej lazurowa.
K: W naszym biurze w zeszłym roku królowało Zakynthos, a w tym roku Riwiera Turecka i Rodos.
Jakimi trzema słowami określilibyście pracę w turystyce?
A i K: Pasjonująca. Wymagająca. Satysfakcjonująca
Podziel się swoją opinią