Anna Uchyła: Turcja na receptę

To nie była ani miłość od pierwszego wejrzenia, ani małżeństwo z rozsądku. Relacja Ani z Turcją ma szczególną formę i zaprowadziła ją do miejsc, o których nigdy nie myślała w kategorii pracy i życia.

Skąd się wzięła u Ciebie Turcja?

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Kiedy przyleciałam po raz pierwszy do Turcji na study tour (wyjazd dla branży turystycznej celem poznania oferty hotelowej) to byłam bardzo rozczarowana tym krajem. Już wiem dlaczego – nie widziałam praktycznie nic poza 5* hotelami, które btw są świetne, ale to co kradnie serce w Turcji, jest poza ogrodzeniem hoteli. Po raz drugi poleciałam do Turcji, kiedy w środku pandemii zdecydowaliśmy się ze znajomymi zrobić sobie road trip po tym kraju – od Riwiery przez Stambuł, aż do Kapadocji. No i właśnie wtedy przepadłam na amen. Jeśli miałabym odpowiedzieć dzisiaj jednym słowem, dlaczego pokochałam Turcję, to powiedziałabym, że przez ludzi. Turcja to niesamowite widoki, pyszne jedzenie, bogata historia i dobrzy ludzie. Tutaj można sobie przypomnieć, że świat i ludzie są dobrzy. Uważam, że Turcja powinna być przepisywana przez lekarzy na receptę, tak zresztą zamierzam nazwać mojego e-booka 🙂

Od solo podróży do pracy w Turcji – jak przesyłać te drogę?

Spakowałam plecak i pojechałam sama na południowy wschód – do dziś uważam ten region jako jeden z najpiękniejszych w Turcji i planuję tam wrócić. Miasto Mardin przy granicy z Syrią jest w moim top 3 w całej Turcji. Kolejny mój wyjazd do Turcji był workation – czyli pracowałam zdalnie, ale przy okazji podróżowałam po Turcji Egejskiej. Po miesiącu tutaj zrodziła się myśl, że chciałabym pracować i mieszkać w Turcji.

Nawet zapisałam to życzenie na ścianie życzeń w Domu Matki Bożej przy Efezie. To było w maju, a w połowie lipca w ciągu 24h złożyłam wypowiedzenie i otrzymałam dwie oferty pracy na destynacji, jedną z nich przyjęłam i już po dwóch tygodniach leciałam do Turcji, by pracować jako przewodnik.

W jakim regionie Turcji pracujesz i co czyni go wyjątkowym?

Pracuję w Kuşadası, chyba najmniej popularnej tureckiej destynacji wśród klientów polskich biur podróży. Kuşadası leży ok. 100 km na południe od Izmiru w części Egejskiej Turcji.

Będąc szczerą muszę przyznać, że sama podczas mojej wspomnianej już podróży po Turcji Egejskiej ominęłam to miasto. Dlatego teraz śmiało mogę powiedzieć – nie róbcie tego błędu! Oprócz przepięknych widoków, krystalicznie czystej wody i piaszczystych plaż, Kuşadası położone jest najbliżej dwóch must see w Turcji. Mam tutaj na myśli starożytne miasto Efez (zaledwie kwadrans drogi!) oraz Pamukkale (3 godziny w jedną stronę). Z żadnego tureckiego kurortu nie dojedziemy tam w takim krótkim czasie.

Hotele w regionie Kusadasi – co je różni (lub nie) od tych na riwierze tureckiej?

Niemalże wszystkie tureckie hotele z formułą all inclusive są na bardzo wysokim poziomie. Serwis dla Turków jest bardzo ważny, dlatego też jeśli raz spróbujecie all inclusive w Turcji będziecie go zawsze porównywać na innych destynacjach, z przewagą dla Turków oczywiście. Region Egejski Turcji czasami może przypominać Grecję. Zatem jeśli komuś marzy się spędzenie swojego urlopu w butikowym hotelu z niebieskimi okiennicami, ale taniej niż w Grecji, to zdecydowanie dobry kierunek, szczególnie dla podróżujących na własną rękę.

Jeśli zaś chodzi o hotele w Kuşadası to moim zdaniem ich bardzo mocnym punktem są widoki – część z nich położona jest na wzgórzach albo tuż przy plaży, zatem nawet w hotelowym barze możemy podziwiać niesamowite spektakle zachodzącego słońca każdego wieczoru naszych wakacji.

Co zobaczyć na urlopie w tym regionie?

Must see numer jeden to koniecznie Efez – starożytne miasto wraz z jednym z Siedmiu Cudów Świata Starożytnego, czyli Świątynią Artemidy. I chociaż można zobaczyć te miejsca na własną rękę, to zdecydowanie polecam odwiedzić je z przewodnikiem. Efez jest świetnie zachowany i Biblioteka Celsusa pojawia się na wszystkich pocztówkach w regionu, jednak odwiedzając to miejsce z przewodnikiem przenosimy się do czasów Cesarstwa Rzymskiego (ostatnio bardzo modnego) – bowiem większość zachowanych budowli pochodzi właśnie z tego okresu. Oprócz tego, że poznajemy kulturę starożytnych i ich zwyczaje, to możemy się na przykład dowiedzieć, że dwupasmówka, która się jedzie do tego miasta dwa tysiące lat temu była… morzem 🙂

Ja często witam moich gości w Efezie słowami: „po tych ulicach chodzili najwięksi cesarze tego świata, przechadzała się Kleopatra, święty Paweł, święty Jan, prawdopodobnie Matka Boża, a teraz moi drodzy Państwo i my się nimi przejdziemy.” I taka jest prawda, przenosimy się do zachwycającego świata starożytnych.

A czego absolutnie trzeba spróbować będą w Turcji?

Moim zdaniem koniecznie trzeba spróbować tureckiego wiejskiego śniadania, czyli serpme kahvaltı. Jest to śniadanie, które podawane jest na stół w malutkich miseczkach, gdzie znajdziemy domowej roboty dżemy, oliwki, lokalne sery, sałatki, ostre pasty paprykowe albo pomidorowe, kajmak z

miodem, ciepłą bazlamę, owoce i wiele, wiele więcej. Śniadanie jest bardzo na bogato (jak u babci na Wielkanoc), je się je bardzo powoli, popijając wieloma szklaneczkami tureckiego çayu i nigdzie się nie spiesząc. To jest też świetna opcja dla wszystkich śpiochów – śniadanie to często podawane jest nawet do popołudnia.

Miejsca nieodkryte przez masową turystykę koło tych odkrytych – czy masz do polecenia jakieś zakątki o których się nie mówi, a które warto odwiedzić?

Wystarczy właściwie wsiąść w dolmusz (mały lokalny busik pełniący rolę komunikacji miejskiej) i wybrać się na turecką wieś. Przenosimy się wtedy do zupełnie innego świata, lokalnego, spokojnego, zmieniającego się w trybie pór roku, gdzie owoce można zbierać z drzew, idąc po prostu na spacer. Kilka dni temu w kawiarni na promenadzie w Kuşadası poleciłam zagranicznym turystom, aby wybrali się do wioski Kirazlı na serpme kahvaltı. Jeszcze tego samego dnia przesyłali mi zdjęcia i dziękowali za polecenie. Ja uwielbiam to miejsce i staram się często je odwiedzać.

Jakie trzy książki o Turcji polecasz?

Koniecznie trzeba przeczytać „Wróżąc z fusów. Reportaże z Turcji” Marceliny Szumer-Brysz oraz „Merhaba. Reportaże z tomu „Zabójca z miasta moreli” i osobisty słownik turecko-polski” Witolda Szabłowskiego. Te dwa reportaże świetnie wprowadzają w świat Turcji. Lekko i czasem z humorem, chociaż i nie omijają trudniejszych tematów.

Dodatkowo bardzo polecam przewodnik po Turcji wydawnictwa Wiedza i Życie. Dziś już niestety nie wydawany, ale jednak wciąż w internecie można go znaleźć jako białego kruka. Ja kupiłam go z polecenia Specjalistki i warty jest wydanych pieniędzy,

Podziel się swoją opinią