To najbardziej magiczne miejsce w Turcji- znasz je?

Zawsze podkreślałam, że Turcja to kierunek kompletny- posiada dostęp do dwóch ciepłych mórz, ma wysokie góry, wspaniałą historię, rewelacyjne zabytki i genialne hotele. Jak się okazało, ma także perły. Jedną z nich jest Gümüşlük- miasteczko, które uważam za jedno z najpiękniejszych miejsc świata.

 Nie ma tu hoteli z all inclusive, nie ma szerokich, piaszczystych plaż. Port jest dość skromny, deptak niezbyt długi, zabytki można oglądać przez ogrodzenie, a sklepów z pamiątkami jest mało.

A jednak…

Trafiłam tam przez przypadek. Ot, wsiedliśmy nie do tego dolmusza, do którego chcieliśmy. Szybko zrozumieliśmy swój błąd i po kilku zakrętach wysiedliśmy w pobliżu zabudowań i samotnie stojącej przy drodze kawiarni. W dole majaczył porcik. Wakacje mają to do siebie, że nigdzie się człowiekowi nie spieszy, więc zamiast nerwowo czekać na poboczu, postanowiliśmy zejść i zobaczyć, gdzie trafiliśmy.

Niejeden by się zniechęcił, bo dróżka była wąska, kręta, biegła między poletkami niezidentyfikowanych upraw. Po kilkunastominutowym spacerze stanęliśmy nad brzegiem morza i… to była miłość od pierwszego wejrzenia (a podobno taka nie istnieje).

Sen na jawie

Słowa i zdjęcia nie oddadzą nawet w połowie uroku i atmosfery panującej w tym niezwykłym miejscu. Rozedrgane, upalne powietrze, szum morza, niesamowite zapachy unoszące się z pobliskich restauracji, tradycyjna muzyka sącząca się z kawiarni- jakiś lokalny artysta gra na oudzie. Wydawałoby się, że jest tak, jak wszędzie, ale jednak nie…

Miejscowość zamknięta jest w zatoce otoczonej wzniesieniami, po środku której znajduje się Wyspa Królików, którą od lądu oddziela kamienista grobla. Wąska, żwirowa plaża tylko częściowo służy do opalania, jej dłuższy odcinek został zaadoptowany przez restauracje- stoją na niej stoliki i krzesła. W czasie przypływu, goście zdejmują buty, falujące tu nieznacznie morze obmywa ich stopy.

Gümüşlük opiera się turystycznej tandecie. Wymyka się turystyce masowej. Jest poza czasem, poza statystykami, poza wielkim biznesem. Zjeżdżają tutaj głównie Turcy, bo brak hoteli i dobrego dojazdu powoduje, że masowa turystyka zatrzymuje się kilka zatok dalej, pozwalając miejscowości pozostać autentyczną.

 

Inaczej niż z biurem

W Gümüşlük wszystko jest naturalne, prawdziwe, spójne, magiczne. Będąc tam, bałam się, że to miejsce jest tylko pięknym snem, że nie wrócimy już tutaj, nie odnajdziemy ponownie wejścia do tego świata.

Wzdłuż deptaka, który wije się przy plaży na rozstawionych nielicznie leżakach ktoś czytał na głos turecką poezję– dosiadali się do niego przechodnie, tuż obok, w kawiarni- lokalny artysta grał rzewne melodie na oudzie. Nieco dalej rozciąga się pas restauracji- przystrojone na biało, z poutykanymi wszędzie, ręcznie rzeźbionymi tykwami, które wieczorem rozedrgane, przygaszone światło. Jedna za drugą- wszystkie w tym samym klimacie, wszystkie obrośnięte kolorowymi bugenwillami. Jeśli nie w restauracjach, to na swoich werandach i tarasach turyści jedzą kolacje. Utrzymane w tureckim stylu domki letniskowe znajdują się właściwie na samej plaży, w trakcie przypływu morze zatrzymuje się na wysokości ich schodów.

Restauracja płynnie przechodzą w miniaturowy bazar. Nie ma tu jednak żadnych krzykliwych, chińskich pamiątek- swoje stanowiska rozkładają miejscowi twórcy, artyści, złote rączki. Małe galerie pełne są fantastycznej ceramiki, tuż obok można kupić ręcznie malowane chusty i biżuterię.

Nieco dalej znajdują się ruiny starożytnego Myndos stanowiące dzisiaj stanowisko archeologiczne Uniwersytetu w Bursie. Na ich wysokości, warto obejrzeć się za siebie- widać stąd większą część zatoki z dziesiątkami białych restauracji na plaży i drewnianych podestach, które z tej odległości zlewają się w całość, tworząc wrażenie rozmigotanej łuny.

Chwilo trwaj

Jeśli spędzacie swoje wakacje w Bodrum i okolicach- jedźcie koniecznie do  Gümüşlük. Z Turgutreis (które jest głównym punktem przesiadkowym w rejonie) dojedziecie tu bezpośrednio, wszak w Gümüşlük znajduje się dolmuszowa pętla (tak, tylko my szliśmy tu od strony głównej drogi, ale jak wspomniałam- pierwsza wizyta była wynikiem przypadku).

Gümüşlük to magia w najczystszej postaci. Wszystko jest tam spokojne, pełne dobrej energii, senne. Właściwie każde z drzewek obwieszone jest rozbłyskującymi po zapadnięciu zmroku tykwami. Nie ma tu hałaśliwych dyskotek i barów, nie ma namolnych naganiaczy. Przez wąskie uliczki nie przetaczają się tłumy turystów. Jest autentycznie i pięknie.

Tak właśnie mogłoby być wszędzie, gdyby żarłoczny przemysł turystyczny nie wymyślił wielkich resortów i zamykającego ludzi w hotelach all inclusive.

Jedźcie kochani do Gümüşlük i zatrzymajcie się w czasie.

 

 

Podziel się swoją opinią