Masz ofertę z biura i nie wiesz który hotel wybrać? Chcesz potwierdzić, który z obiektów ma najlepsze opinie? A może chcesz porównać różne hotele pod kątem ostatecznego wyboru? Podpowiem na co warto zwracać uwagę przy wyborze miejsca na urlop.
Podejdź do tego zadaniowo
Wiem, że szukanie hotelu ma w sobie romantyczny rys – w idealnym scenariuszu przychodzi się do biura, mówi o wymarzonych wakacjach, a uśmiechnięta specjalistka pokazuje nam zdjęcia bajecznego resortu w którymś z egzotycznych miejsc i to w dodatku.. przecenionego o 70%. Podpisujemy umowę, wpłacamy pieniądze i lecimy na urlop marzeń.
Ładnie to wygląda, ale niestety, takie strzały trafiają się równie często co historie typu „Pretty Woman” i szóstka w totka. Zdecydowanie bardziej polecam pragmatyzm i zadaniowość w trakcie poszukiwań najlepszej oferty na urlop. Przede wszystkim, odpowiedz na kilka pytań, które pomocą doradcy w biurze dobrać ofertę.
Oto przykłady takich pytań:
Czy chcę, żeby w hotelu dużo się działo? Czy potrzebuję programów animacyjnych, wieczornych przedstawień, głośnej muzyki czy raczej wolę spokój? A może interesuje mnie opcja pośrednia?
Czy chcę żeby mój hotel był bezpośrednio przy morzu? A może jestem w stanie podejść do plaży? Jeśli tak, to ile?
Czy potrzebuję all inclusive? Czy jest to formuła wyżywienia, która realnie spełnia moje wymagania dotyczące idealnego urlopu? Czy może chcę zwiedzać i wystarczą mi same śniadania lub śniadania i obiadokolacje, a lunche będę jeść w lokalnych knajpach?
Czy chcę żeby mój hotel był blisko miejscowości? W centrum, a może w promieniu spaceru (jeśli tak to jak długiego?) albo po prostu z możliwością dojazdu?
Czy istotny jest dla mnie układ hotelu? Jeśli tak – czy wolę obiekt, który składa się z kilku – kilkunastu budynków rozsianych w ogrodzie, czy wolę jeden budynek?
Czy istotna jest dla mnie wielkość hotelu? Czy wolę kameralne hotele, czy może duże obiekty z adekwatnie dużą liczbą gości? A może opcja środkowa?
Czy plaża musi być piaszczysta? Czy może wystarczy mi żwir/gruboziarnisty piasek? Może warto wziąć pod uwagę skaliste wybrzeże, dzięki któremu kolor wody jest idealnie błękitny?
Czy chcę i faktycznie będę zwiedzać zabytki, miasta, muzea podczas urlopu? Czy region, w którym mam spędzić urlop, realnie ma mieć wiele miejsc związanych z historią? A może wystarczy jakiś jeden ciekawy punkt?
Czy chcę żeby w samym hotelu były atrakcje? Czy ja lub moje dzieci potrzebujemy aquaparku czy może wystarczy basen z dwiema zjeżdżalniami oraz dostęp do plaży? Czy potrzebujemy klubu dla dzieci i będziemy z niego realnie korzystać?
Czy istotna jest dla mnie odległość od lotniska? Czy dla hotelu, który spełnia wszystkie moje kryteria, jestem w stanie pojechać nieco dłużej z lotniska, czy jednak bardziej cenię komfort krótkiej podróży?
Z czego jestem w stanie zrezygnować, jeśli hotel okazałby się doskonałą ofertą „ale”? Pomyśl, czy luksusowy obiekt, ale położony na odludziu albo rewelacyjny hotel z aquaparkiem, ale z gwarną promenadą tuż za ogrodzeniem?
Czy wyżywienie jest dla mnie istotne? Czy realnie poszukuję hotelu z doskonałym jedzeniem, czy może wystarczy mi wyżywienie na dobrym poziomie – smaczne, ale nieprzeładowane bufety?
Warto zastanowić się nad powyższymi kwestiami, zanim pójdziemy do biura. Każdy z powyższych punktów ma wpływ na to, jaki hotel, w jakim miejscu i… w jakiej cenie otrzymamy od konsultanta. Wyobraźmy sobie taką sytuację – mówiąc, że potrzebujemy hotelu z aquaparkiem i klubem dla dzieci, ale blisko centrum miasta, otrzymujemy zaledwie dwie propozycje na kierunku X. Jeśli jesteśmy w stanie zrezygnować z komponentu, jakim jest lokalizacja w kurorcie, otrzymamy propozycję pięknego, ale oddalonego „od cywilizacji” resortu. Warto zastanowić się, czy nasza potrzeba bliskości miasta nie zostanie zaspokojona przez jedną wizytę w miasteczku, ponieważ chcemy korzystać z licznych atrakcji hotelu.
Mam ofertę i… co dalej?
Udało się! Z biura wychodzimy z wydrukiem czterech hoteli – wszystkie wyglądają ciekawie, jednak teraz warto zweryfikować, która z nich jest TĄ JEDYNĄ i najlepszą dla nas.
Zanim rzucimy się w odmęty poszukiwań, muszę napisać jedno – zawsze czytając opinie w internecie kierujmy się zdrowym rozsądkiem. Osoby wypowiadające się i oceniające hotele w internecie mogą mieć skrajnie inną perspektywę niż my. Dla jednego, bufet śniadaniowy hotelu Y będzie synonimem luksusu i różnorodności, a ktoś inny, kto do tej pory jeździł po hotelach wyższej klasy, uzna go za skromny albo nawet… biedny. Właśnie dlatego ciężko wypośrodkować opinie w internecie – nigdy nie wiemy od kogo one pochodzą i jakie ta osoba ma doświadczenia, perspektywę i potrzeby.
PIerwsze, co polecam zrobić to obejrzeć galerie zdjęć na portalu typu TripAdvisor. Nie bierzmy jednak wszystkich zdjęć i opinii do siebie – zawsze radzę odrzucać skrajne, ponieważ bywa (niestety), że hotelarze piszą o sobie w superlatywach, a o konkurencję mieszają z błotem. Kupowane lajki, recenzje, lejkowe zdjęcia to niestety plaga wielu portali z recenzjami hoteli.
Wiele spośród zdjęć trzeba również przesiać przez filtr zdrowego rozsądku – zastanówmy się czy to możliwe, by ściana po kilku sezonach była idealnie biała, bez jakiegokolwiek zarysowania, a krzywo położona fuga lub ułamana płytka miały realny wpływ na komfort naszego urlopu. Oczywiście, jeśli na wielu zdjęciach i wśród wielu opinii pojawiają się informacje o nieładzie, brudzie, awariach i bylejakości to powinna zapalić nam się lampka ostrzegawcza. Jeśli jednak są to jakieś pojedyncze ujęcia, do zrobienia których trzeba było wykazać się kreatywnością – potraktujmy te opinie raczej jako nieco mniej wiarygodne.
Zajrzyj na fejsbuka
Fejsbukowe grupy to kopalnia wiedzy. Wiedzy, do której również trzeba podchodzić z dystansem. Swojego czasu stworzyłam zestawienie bardzo konkretnych i pomocnych grup (znajdziecie je tutaj), zanim jednak rozgościcie się i zaczniecie zadawać tam pytania i prosić o ocenę hoteli, przytoczę pewną historię.
Kilka lat temu, w ofercie popularnego organizatora turystycznego był pewien pięciogwiazdkowy hotel. Jego fenomen polegał na tym, że był to obiekt nieco lepszy od typowych 4*, ale w zestawieniu z bardzo dobrymi obiektami pięciogwiazdkowymi, wypadał blado. Miał rewelacyjną cenę – niemal zawsze widniał na górze listy (czyli jako jeden z najtańszych) w systemie rezerwacyjnym. Klienci, którzy dotąd wybierali 4* wracali z niego zachwyceni, a ci, którzy na ogół jeździli do solidnych 5* wracali rozczarowani. Pamiętam wątek w pewnej grupie, kiedy to pani Kasia zapytała o opinie na temat tego obiektu. Pod postem rozgorzała dyskusja – głosy rozkładały się po pół i dla każdego z branży było jasne, że ścierają się dwa typy klientów – ci, dla których to 5* stanowiło upgrade z dotychczasowych 4* i ci, którzy wybierali droższe obiekty 5*, a tym razem dali się oczarować ceną. Po setnej wypowiedzi, pani Kasia napisała: „To ja już nic z tego nie rozumiem. Czy my wciąż piszemy o jednym hotelu?”. Tak, tylko widzianym z dwóch skrajnych perspektyw.
Grupy na FB to dla mnie skarbiec wiedzy, ale trzeba z niego umiejętnie korzystać. Nie można zawierzać każdej opinii, bo przypadkowy grupowicz może być osobie skrajnie inną niż my sami. Warto jednak pytać, uśredniać, wyciągać wnioski.
Najlepiej zobrazuje to przykład innego postu w pewnej grupie – pan Adam zapytał o pewien solidny, ale starawy hotel Tunezji. Wszyscy, jak jeden mąż, napisali, że pokoje wymagają remontu i zdarzają się mocno zużyte meble, natomiast obiekt nadrabia świetną plażą i dobrym jedzeniem. Oczywiście przeważały zdjęcia fug, kafelków, obitych mebli i ułamanej baterii łazienkowej. Na koniec, pan Adam napisał, że ta wiedza mu wystarczy – w pokoju tylko śpi, a najważniejsza jest dla niego rajska plaża. Klient realnie ocenił to na czym mu zależy i zestawił z opiniami innych. Czasami nie warto poddawać się emocjom, zwłaszcza tym grupowym, tylko zastanowić się, czy ten detal jest dla nas istotny.
To Twoje wakacje!
Internet to doskonałe źródło wiedzy i świetny papierek lakmusowy dla ofert biur podróży. Tu nie ukryje się niczego, chociaż jak wszędzie w sieci, trzeba uważać na fejki, naginanie prawdy i skrajności.
