Pilotka, specjalistka od marketingu, pasjonatka turystyki i propagatorka Wysp Zielonego Przylądka w Polsce. Kobieta- orkiestra, z masą energii i sercem do turystyki. Prowadzi blog KamiEverywhere i… bywa wszędzie. To prawdziwa obywatelka świata.
Na Kamilę wpadłam przypadkiem na Instagramie. Ludzie z branży turystyki zawsze kiedyś w końcu gdzieś na siebie wpadają. Urzekły mnie jej zdjęcia z Cabo Verde i sposób opowiadania o tym niezwykłym kraju. Odkryłam, że nie jest to tylko fascynatka, ale z archipelagiem związana jest zawodowo. W tych trudnych dla turystyki czasach, postanowiłam zapytać ją o przyszłość branży, zawodu pilota i jej doświadczenie.
Specjalistka od wakacji: Pilot wycieczek i rezydent biur podróży w czasach covid- jakie zmiany nastąpiły w związku z obecną sytuacją dla wykonujących ten zawód?
Kamila Kowalewska: Nasza sytuacja zmieniła się nagle o 180 stopni. Z dnia na dzień, w związku z zamknięciem granic, straciliśmy możliwość pracy. Nagle nasz regularny rytm funkcjonowania w ciągu roku, wyznaczany sezonem letnim i zimowym, po prostu się skończył. To sytuacja bez precedensu, bo takiego wydarzenia w branży turystycznej jeszcze nie było.
Konsekwencją tego tego była lawina zwolnień pilotów i rezydentów. Nie powinno nas to jednak dziwić patrząc na to jak mały procent dotychczasowej turystyki wyjazdowej odbywa się w tym roku. Mam tu na myśli zarówno wyjazdy wypoczynkowe typu all inclusive, jak i wycieczki objazdowe.
Wróćmy jednak do początku- jak to się stało, że zaczęłaś pracę w turystyce?
Moja historia jest dosyć nietypowa. Od prawie 15 lat regularnie podróżuję po Europie i świecie. Zaczęło się od wymian studenckich w Portugalii oraz Bośni i Hercegowinie, później było łączenie podróży poza Europę z pracą za biurkiem w Warszawie, aż kilka lat temu postanowiłam kupić bilet w jedną stronę i pojechać w roczną podróż do Indonezji, Australii, Nowej Zelandii i Timoru Wschodniego. Mimo pasji do podróży nie myślałam wcześniej, by związać się zawodowo z tą branżą. Po tym dalekim wyjeździe wszystko się zmieniło i zdecydowałam się spróbować swoich sił w turystyce na pełen etat. Mówię na pełen etat, bo wcześniej zdarzało mi się nieregularnie pilotować grupy na Bałkany w wakacje. Od 3 lat to moja główna praca.
Po wysłaniu CV i otrzymaniu telefonu zwrotnego z biura podróży pojechałam na rozmowę kwalifikacyjną, która sprawdzała znajomość historii i kultury jednej z destynacji oraz poziom języka angielskiego. Po pozytywnym przejściu tego etapu dostałam propozycję wyjazdu z grupami właśnie na Bałkany, czyli w teren, który jest mi bardzo dobrze znany od lat.
Przed pierwszym wyjazdem zostałam przeszkolona odnośnie pracy na destynacji przez osobę odpowiedzialną za produkt, jak i doświadczonego pilota na tym kierunku, z którym też mogłam się kontaktować w trakcie objazdu.
Przygotowania rozpoczęłam sporo wcześniej. Powtarzałam i uzupełniałam wiedzę o odwiedzanych miastach i krajach, przygotowywałam dla klientów dodatkowe materiały: rozmówki w lokalnym języku, by łatwiej się porozumiewać na miejscu, ciekawe artykuły i filmy dotyczące destynacji. W oparciu o agendę wyjazdu ustaliłam grafik oprowadzania po konkretnych miejscach z lokalnymi przewodnikami.
Na kilka dni przed wyjazdem przeprowadzono ze mną tzw. odprawę, podczas której dostałam dane kontaktowe do osoby odpowiedzialnej ze strony kontrahenta, potwierdzenie opłat pobieranych na miejscu oraz informacje o hotelach, w których mieliśmy być zakwaterowani z grupą. Po zakończeniu sprzedaży dostałam też listę klientów, którzy mieli być pod moją opieką na tym objeździe.
Masz pracę, przylatujesz na miejsce i… co dzieje się dalej? Czego nie widzą turyści, a co musisz zrobić? Jak wygląda całe zaplecze tej pracy?
W dniu wyjazdu moja praca zaczyna się na lotnisku. Witam uczestników wycieczki i upewniam się, czy wszyscy na pewno wsiedli do samolotu. W przypadku braku obecności danej osoby kontaktuję się z odpowiednim działem, aby dowiedzieć się, czy przypadkiem nie nastąpiła rezygnacja z wyjazdu w ostatniej chwili. Jestem też cały czas na łączach z kontrahentem, upewniam się kto z jego przedstawicieli będzie na nas czekał na lotnisku, gdy przylecimy. Oczywiście jeśli są jakieś opóźnienia to na bieżąco go o tym informuję, bo taki kontrahent może mieć nawet kilkanaście transferów dziennie na i z lotniska i opóźnienie mojego lotu bez podania tej informacji może sprawić, że autobusu na lotnisku w ogóle nie będzie, gdyż będzie robił inny transfer zaplanowany na tą godzinę.
Po odbiorze bagażu na lotnisku docelowym zbieram uczestników grupy w jedno miejsce, w międzyczasie sprawdzając czy “wszystko gra” po stronie kontrahenta. Razem przechodzimy do autobusu na transfer. Już tam przekazuję grupie podstawowe informacje o danym miejscu: drodze do hotelu, godzinie, walucie i tego, jak będzie wyglądał nasz pierwszy dzień razem. Po zakwaterowaniu i chwili oddechu zbieram grupę na spotkanie informacyjne, gdzie przekazuję dokładne informacje odnośnie trasy wycieczki, odwiedzanych miejsc i ich specyfiki (np. wymaganych strojów), informuję też o wycieczkach fakultatywnych i zbieram na nie zapisy. Po spotkaniu informacyjnym mam kolejne spotkanie, tym razem z przedstawicielem kontrahenta. Oczywiście to schemat ogólny i zależy od konkretnego miejsca.
Później każdego dnia oprócz zapoznawania klientów z danym krajem, jego historią, kulturą i przyrodą, czuwam nad sprawnym przebiegiem wycieczki. Jestem logistykiem, tłumaczem, piosenkarką, specem od zarządzania kryzysowego, opiekunem pomagającym w kwestii problemów ze zdrowiem, czasem nawet psychologiem. Słowem – dbam o to, by uczestnicy wycieczki mieli jak najpiękniejsze wspomnienia z pobytu, a na zapleczu gaszę mniejsze lub większe pożary, o których oni nie mają nawet pojęcia.
Rozmowa z Tobą nie mogłaby obyć się bez Cabo Verde. Jak to się stało, że wylądowałaś na skrawkach lądu wyrzuconych na środek Atlantyku?
Na Wyspy Zielonego Przylądka trafiłam ze względu na pracę, choć już wcześniej planowałam tam pojechać. Od ponad dekady jestem fanką Portugalii, mieszkałam tam przez prawie 2 lata i przynajmniej raz do roku tam wracam. Później moje zainteresowania w tym obszarze poszerzyły się i zapragnęłam odwiedzić wszystkie byłe kolonie portugalskie. Zaczęło się od Brazylii, później był wspomniany już Timor i planowałam wyjazd na Cabo, kiedy… trafiła mi się możliwość pilotowania wycieczki na ten archipelag.
To było prawie 3 lata temu. Jeśli chodzi o wyspy to oprócz przygotowania teoretycznego miałam też dwójkę znajomych z tego kraju, kiedy mieszkałam w Lizbonie i od kilku lat fascynowałam się muzyką z wysp. Domyślałam się, że mi się tam spodoba, ale nie przypuszczałam, że to będzie miłość od pierwszego wejrzenia. Od pierwszego pobytu moja fascynacja wyspami rośnie, całkiem dobrze posługuję się lokalnym językiem, czyli krioulo i jestem też już przewodnikiem na miejscu. Moją misją jest pokazanie, że Cabo Verde to dużo więcej, niż półpustynna Sal, że to kraj z fascynującym miksem kulturowym, różnorodnymi, pięknymi krajobrazami i ciepłymi, gościnnymi mieszkańcami, którzy mają dodatkowy, muzyczny gen.
Czego nauczyła Cię praca w turystyce? Jakie cechy zdobyłaś dzięki kontaktom w turystami i obsłudze grup? Co w tej pracy jest najtrudniejsze? A co najlepsze?
Doświadczenie w turystyce na pewno rozwinęło moje umiejętności dyplomatyczne, asertywność oraz empatię. Często słyszy się głosy, że my, piloci, jesteśmy na wiecznych wakacjach, ale tak naprawdę nasza praca niesie ogromną odpowiedzialność. Można w niej doświadczyć ekstremalnych sytuacji, np. ciężkiego wypadku lub śmierci jednego z uczestników wycieczki.
Z drugiej strony ta praca jest ogromną lekcją tego, by docenić w jakim miejscu na świecie się urodziliśmy i jakie szanse dzięki temu mamy. Pozwala głęboko zastanowić się nad naszym systemem wartości i uczy, by jak najmniej oceniać i wyrażać sądy o innych.
Co jest w tej najlepsze w pracy pilota wycieczek? Odkrywanie przed innymi nieznanego świata, obserwowanie ich reakcji, zachwytów. Ciągłe bycie w drodze, odkrywanie wspaniałych miejsc, czy wracanie do takich, gdzie czujemy się jak w domu. No i mnóstwo fantastycznych znajomości, począwszy od lokalnych pracowników na destynacjach, innych pilotów, aż po świetnych klientów, którzy nie raz wybierali mnie jako pilota na swój kolejny wyjazd.
Jak widzisz przyszłość turystyki? W czym upatrujesz największych zmian? W jakim kierunku rozwinie się turystyka, a może zostanie ona unicestwiona?
Z jednej strony tak, jak już wspominałaś, uważam, że wiele rzeczy zostanie zautomatyzowanych, zdigitalizowanych (we wpisie „Co się zmieni w turystyce”– przyp.red.). To już się dzieje jeśli chodzi o zawód rezydenta i mam wrażenie, że covid to jeszcze przyspieszył. Nie czuję natomiast, że śmierć zawodu pilota jest bliska. Ludzie jednak z pełną świadomością jadą na wycieczkę objazdową, by czerpać z wiedzy pilota i lokalnych przewodników. To esencja wycieczki objazdowej. Nie ma się jednak co łudzić, że praca będzie dla wszystkich dotychczasowych pilotów.
Myślę, że turystyka objazdowa pójdzie w stronę personalizacji, wyjazdów tematycznych, mniejszych, ale nieprzypadkowych grup. Przez najbliższe lata prawdopodobnie będzie mniej klientów, ale będą oni bardziej świadomi. Instynktownie też czuję, że przez lockdown (i świadomość, że może on być jeszcze powtórzony), klienci będą chcieli bardziej doświadczać miejsc, gdzie są. To mogą być specjalne toury tematyczne lub poznawanie mniej znanych regionów.
Dochodzi tu jeszcze jedna fundamentalna kwestia – świadomość bezpieczeństwa zdrowotnego na miejscu. Klienci będą chcieli jeździć w miejsca, gdzie wiedzą, że przepisy sanitarne są przestrzegane i że w przypadku problemów zdrowotnych dostaną wsparcie na odpowiednim poziomie.
Wiele osób pyta mnie czy warto iść w kierunku turystyki, czy warto wiązać z nią swoją przyszłość. Co poleciłabyś młodym osobom, które chcą rozpocząć przygodę w branży?
Nie ukrywajmy, że większość z nas, którzy pracujemy w turystyce, to pasjonaci. Z pasji jednak nie opłaci się rachunków. Uwielbiam turystykę i chciałabym dalej się w niej rozwijać, ale przyszłość jest tak zupełnie nieprzewidywalna, że wchodząc teraz na rynek pracy nie myślałabym tylko o turystyce. Postawiłabym jeszcze na inny, drugi zestaw kompetencji i umiejętności, które można by wykorzystać w sytuacjach kryzysowych, kiedy turystyka funkcjonuje na zmniejszonych obrotach, chociażby tak, jak teraz. Bo kryzysy w turystyce – te mniejsze i większe – będą z nami zawsze.
Na jakiej destynacji pracowało ci się najlepiej, a gdzie najgorzej? Co w świecie pilotów/rezydentów uchodzi za turystyczny raj, a co za wrota piekielne?
Ciężko jest mi wypowiadać się za wszystkich pilotów czy rezydentów,bo pracowałam tylko na części kierunków i na przykład zupełnie nie znam specyfiki pracy u turystycznych gigantów takich, jak Grecja, Włochy czy Turcja.
Przy pracy na destynacji kluczowy jest kontrahent. Ten może być dla nas ogromną pomocą, ale jeśli nie funkcjonuje on tak, jak powinien, to nasza praca może stać się wręcz gehenną. Jeśli coś działa nie tak, jak trzeba po stronie kontrahenta, to pilot lub rezydent bierze to na siebie – w końcu nasz klient jest dla nas najważniejszy.
Mi osobiście świetnie się pracuje np. w Albanii, na Cabo Verde czy w Tajlandii, a to właśnie zasługa świetnej współpracy z kontrahentem i lokalnymi przewodnikami. Trudniej jest za to pilotce lub rezydentce w krajach, gdzie kobieta ma dużo niższe poważanie, niż mężczyzna i wcale nie mam tu na myśli krajów muzułmańskich.
Cabo Verde to w Polsce wciąż kierunek nieznany. Czartery latają na Sal, które nie jest reprezentatywne dla całego archipelagu- co byś radziła turystom, żeby odkryli choć trochę Cabo Verde, a nie wrócili do Polski z przekonaniem, że to Fuerteventura w stylu afrykańskim?
Najlepiej – o ile to możliwe – zaplanować też podróż na jedną z innych wysp, tylko raczej nie na Boa Vistę, bo jest całkiem podobna do Sal 😉 Miłośnikom kultury i historii polecam Santiago, gdzie znajduje się Cidade Velha, najstarsze miasto założone przez Europejczyków w tropikach. Wyspa jest też kolebką stylów muzycznych, takich, jak funana czy batuku. Wielbicielom architektury kolonialnej na pewno spodoba się przepięknie położone miasto Mindelo, gdzie urodziła się Cesaria Evora. Miłośników wycieczek górskich uwiedzie Santo Antao czy Fogo, z ogromnym wulkanem górującym nad tą wyspą. Za to Brava, najtrudniej dostępna ze wszystkich, to najbardziej zielony i spokojny zakątek archipelagu. A jeśli nie uda się wydostać poza Sall, to polecam tradycyjną imprezę lub koncert poza główną turystyczną ulicą Santa Maria.
Jeśli nie turystyka to co? Czy myślisz o sobie w innym wymiarze niż ten turystyczny?
W życiu miałam już różne prace: byłam tłumaczem hiszpańskiego i portugalskiego, specem od marketingu i komunikacji, organizowałam duże eventy. Ewentualna zmiana lub powrót do jednego z byłych zawodów byłyby jakąś opcją. Nie ukrywam jednak, że praca pilota jest moją ogromną pasją i nie chciałabym się żegnać z turystyką. Jeśli nie jako pilot, to widzę się np. jako personalny doradca wyjazdów. Już teraz prowadzę na Facebooku dwie grupy pomagające osobom podróżującym po Portugalii i Cabo Verde.
I na koniec- nad czym aktualnie pracujesz?
Miałam spędzić dużą część tej wiosny i lata na Wyspach Zielonego Przylądka, ale archipelag jest dalej zamknięty dla osób z zewnątrz. Dlatego właśnie jestem w Portugalii i zanurzam się w tutejszą kabowerdyjską diasporę, która nieoficjalnie liczy prawie 200 tys. osób. W przeciągu ostatnich kilku dni przeprowadziłam wiele rozmów z Kabowerdyjczykami i po powrocie do Polski przedstawię Wam ich historie. Będzie bardzo różnorodnie: od pokazania prawdziwego życia podlizbońskiej dzielnicy owianej złą sławą przez pełne smutku i bólu opowieści kabowerdyjskich studentów, aż po historię dziewczyny, która (razem z innymi Kreolkami) została zaproszona na wspólny tour z samą Madonną. W moich social media dalej cicho, bo praca trwa nawet 12 godzin na dobę i na razie w pełni się jej poświęcam. Ale już teraz czuję, że wyjdzie z tego coś świetnego, czego jeszcze w polskim internecie nie było.
Kamilę możecie śledzić na Instagramie i Facebooku