Przygoda z Omanem – wycieczka objazdowa Itaka

W listopadzie testowałam jedną z omańskich nowości Itaki. Premierowy Muscat, do którego połączenia czarterowe ruszyły trzy tygodnie wcześniej, połączyłam ze zwiedzaniem północnej części Sułtanatu. Jak sprawdziła się wycieczka objazdowa? Przeczytajcie!

Do tej pory, Itaka latała na swój kluczowy, omański kierunek, czyli do położonego na południu Salalah. Od listopada tego roku, uruchomiono połączenie do stolicy kraju, czyli Muscatu. Wybierający tą część Omanu turyści, mogą spędzić swój urlop w hotelu działającym w formule All Inclusive (Barcelo Mussanah Resort), albo zwiedzać z pomocą jednego z dwóch programów objazdowych. Wybrałam się na „Przygodę z Omanem”, a ostatni dzień spędziłam na wypoczynku w hotelu. Do brzegu!

Na początku!

Dzięki bezpośredniemu połączeniu z Warszawy, podróż do Omanu trwa niewiele dłużej niż lot do Egiptu i kilkanaście minut więcej niż do Emiratów. Wiem, co mówię, bo pamiętam połączenia do Salalah z międzylądowaniem – taki bezpośredni lot znacznie skraca czas w podróży.

Na lotnisku turystów odbiera rezydent (tych, którzy udają się na wypoczynek) lub pilot wycieczki (w przypadku wycieczek objazdowych). Moim pilotem był Piotr i zapamiętajcie to imię, bo Piotr to człowiek – legenda, a czytając komentarze na stronie Itaki na pewno natraficie na pełne zachwytu peany na jego temat. Gdy grupa się zbierze, idziemy do autokaru i po szybkim wprowadzeniu oraz 40 minutach transferu, jesteśmy w hotelu. W tym sezonie, turyści zwiedzający Oman podczas wycieczki „Przygoda z Omanem” są zakwaterowani w hotelu Best Western Premiere i co ważne, nie zmienia się miejsca zakwaterowania w ciągu trwania programu. Jeśli zatem wolicie uniknąć wycieczek, gdzie czeka Was codzienne przepakowywanie i jazda z walizką, to rozwiązanie przypadnie Wam do gustu.

To typowo miejski hotel – z dobrym jedzeniem (korzystamy ze śniadań i kolacji w formie bufetu), basenem i siłownią. 10 minut spacerem od hotelu jest duży market, a tuż za nim ulica handlowa (gdzie możecie kupić słynną omańską chałwę).

Zaczynamy zwiedzać

Przede wszystkim, na wycieczce nie ma żadnych absurdalnie długich przejazdów, które generowałyby konieczność wczesnego wstawania na transfery. Pierwszy dzień rozpoczynamy ok. godziny 8:00 i jedziemy prosto do Wielkiego Meczetu Sułtana Qabusa. To miejsce niesamowicie ważne dla wszystkich Omańczyków, ponieważ fundatorem był ukochany Sułtan, który zreformował, unowocześnił i zrewolucjonizował będący w zapaści kraj. Meczet jest symbolem zwycięstwa z kryzysem, nowoczesności i poszanowania dla tradycji z jednoczesnym patrzeniem do przodu. Wykonany z najdroższych materiałów, pod kierownictwem najlepszych architektów, robi kolosalne wrażenie. Oczywiście, nie jest tak duży i spektakularny jest Wielki Meczet w Abu Dhabi, ale podobnie, jak cały Oman, nie ma tu mowy o tanim efekciarstwie, jest pięknie i klimatycznie. Wchodząc do meczetu, należy pamiętać o odpowiednim stroju. O ile w Salalah wystarczyło skromne ubranie i zasłonięcie włosów, tutaj podchodzi się dużo bardziej restrykcyjnie do kwestii wyglądu. Szczególnie panie muszą pamiętać o zasłonięciu włosów, dekoltu, rąk aż do nadgarstka oraz nóg do kostek. U panów nie przejdą krótkie spodenki.

Cały pierwszy dzień poświęcony jest zwiedzaniu Muscatu. Po meczecie, czas na Muttrah – souk oraz corniche, czyli miejski deptak ciągnący się wzdłuż zatoki z potem, gdzie zacumowane są jachty sułtana. Dzielnica robi ogromne wrażenie – tradycyjna architektura miesza się z klimatycznymi uliczkami bazaru, zewsząd dobiega zapach kadzidła, a ilość naprawdę pięknych bibelotów jest przytłaczająca. To prawdziwy bazar z 1000 i 1 nocy. Do tego z zapleczem gastronomicznym, gdzie można spróbować lokalnych potraw.

Dzień przeznaczony na poznanie Muscatu kończymy pod Pałacem Sułtana. Odstaje on od reszty lokalnej architektury – cóż, Qabus miewał różne pomysły.

Tydzień na wycieczce

Przyznam szczerze, że jako sprzedawca uwielbiałam wysyłać turystów na wycieczki objazdowe. Klienci wracali zadowoleni, usatysfakcjonowani, z masą doświadczeń i wspomnień. To dobry produkt, ale nie dla każdego. I właśnie w grupie osób sceptycznie nastawionych do udziału własnego jestem ja. Dlaczego? Ponieważ lubię samodzielność w podróży i często albo omijam niektóre miejsca, bo po prostu mnie nie interesują, albo lubię usiąść w kawiarni i popatrzeć, jak wokół toczy się życie. Bałam się braku wolnego czasu i wysokiego tempa zwiedzania. Przyznam szczerze, że zostałam tempem pozytywnie zaskoczona, bo „Przygoda z Omanem” nie jest przejeżdżona ani wyczerpująca. Oczywiście, sama w niektórych punktach wymierzyłabym czas nieco inaczej, ale uczciwie napiszę, że wycieczka daje ogrom możliwości poczucia lokalnego klimatu i czasu na refleksję nad tym, co nas otacza. W żadnym z miejsc, pilot nie gonił nas, nie musieliśmy podkręcać tempa ani spieszyć się.

Znalazł się czas na wypicie kawy przy Mutrah, zjadłam przepyszną shawarmę w centrum, zrobiłam zakupy w galerii sztuki, potargowałam się z lokalnym sprzedawcą, zrobiłam zdjęcia w pięknych miejscach. Bez presji czasu i napięcia. Co więcej, program ułożony jest tak, że właściwie każdego dnia można samodzielnie zaplanować wieczór. My aktywnie spędzałyśmy każdy wieczór – jednego dnia poszłyśmy na miejską plażę, żeby zobaczyć, jak spędzają czas Omańczycy, innego szukałyśmy najsłynniejszej wytwórni omańskiej chałwy, gdzie spróbowałyśmy różnych rodzajów (łącznie z najdroższą z dodatkiem szafranu), a także… byłyśmy na przedstawieniu w Operze Narodowej! Moim zdaniem to rewelacyjne rozwiązanie, gdy lubi się samemu wydeptywać szlaki.

Program i miejsca

Północny Oman to kolebka państwowości, kultury i tradycji. Właśnie o najważniejsze punkty, które stanowią fundamenty omańskości, oparty jest program wycieczki. Dokładnie zwiedzany jest Muscat, odwiedzamy Sur, w którym po dziś dzień buduje się łodzie dhow, gościmy w Nazwie, gdzie odbywa się słynny kozi targ. Do tego Bimmah Sinkhole, który jest instagramową wizytówką Omanu. Zwiedza się również forty, oazy i wadi. Program pokazuje cuda tury i pamiątki historii, jest wyważony, nieprzejeżdżony.

Fakultatywnie

W trakcie trwania wycieczki mamy możliwość skorzystania z atrakcji fakultatywnych. Jedną z nich jest rejs o zachodzie słońca – wypływa się, gdy słońce jest jeszcze dość wysoko, a kończy, gdy ostatnie promienie chowają się za górami otaczającymi Muscat. To jedno z najpiękniejszych doświadczeń podczas wycieczki, więc polecam dokupienie rejsu.

Ostatni dzień wycieczki jest wolny. Itaką oferuje możliwość wykupienia jednodniowej wycieczki do resortowego Barcelo Mussanah Resort, w którym można korzystać z plaży, basenów i opcji all inclusive (pamiętajmy, że w Omanie panuje prohibicja i niewiele jest lokali serwujących alkohol, zatem jeśli mamy ochotę na plażowanie z drinkiem w ręku to jest to jedyna okazja podczas pobytu). Ten ostatni dzień uważam za bardzo dobrą decyzję przy układaniu programu. Wielokrotnie jako sprzedawca, spotykałam się z pytaniami klientów o czas wolny lub możliwość zrobienia zakupów – turyści mieli obawy, czy zdążą kupić pamiątki albo wrócić do miejsca, które przypadło im do gustu. Sama skorzystałam z Day pass do Barcelo, jednak gdybym nie pojechała poplażować, wybrałabym wizytę w Muzeum Narodowym albo powrót do starego miasta, gdzie można oglądać tradycyjną architekturę.

Czy warto?

Zdecydowanie warto, nawet jeśli nie jesteście przekonani do wycieczek objazdowych. „Przygoda z Omanem” daje duże pole do popisu dla tych, którzy lubią zwiedzać, ale nie chcą rezygnować z chodzenia własnymi ścieżkami. Podobało mi się tempo zwiedzania, dobrze ułożony program i możliwość zobaczenia naprawdę najważniejszych miejsc. To wszystko doprawione było wiedzą Piotra, który jest specjalistą od Bliskiego Wschodu.

Polecam. Dla wiedzy, widoków, wrażeń i doświadczeń.

Podziel się swoją opinią