Przykro mi, pojedziesz do Bułgarii

-Do Bułgarii? Co Tobie się stało?!- tymi słowami skwitowała założenie przeze mnie rezerwacji jedna z moich koleżanek z biura. Bułgaria to był zawsze kraj takich bieda-wakacji. Nic tam nie ma, hotele w większości średnie z tendencją w kierunku słabe, plastikowe kurorty. A ja w systemie rezerwacyjnym kliknęłam właśnie „potwierdź’.

Książka Magdaleny Genow wpadła mi w ręce na zasadzie ciekawostki. Co ciekawego można napisać o Bułgarii? Czujecie ten klimat? Pracując w branży, wiem, że jakieś 80% osób myśli o wybrzeżu Morza Czarnego jak o turystycznym relikcie. Kiedy zbierane są grupy na study tour (wyjazdy dla pracowników biur podróży) to do Bułgarii trzeba robić czasami drugi i trzeci nabór z powodu braku chętnych. A ja z własnej, nieprzymuszonej woli, założyłam rezerwację do Słonecznego Brzegu.

A to wszystko przez książkę. „Bułgaria. Złoto i rakija” powinna mieć finansowanie Ministerstwa Turystyki Bułgarii i być wystawiona przed każdym biurem podróży- ilość rezerwacji wzrosłaby parokrotnie. Kilka kontenerów od Wydawnictwa Poznańskiego powinni kupić organizatorzy dla swoich pracowników, bo to lektura obowiązkowa dla każdego specjalisty od wakacji. Żałuję, po stokroć żałuję, że Magdalena Genow napisała tę książkę tak późno- gdybym dostała tę pozycję do rąk na początku mojej turystycznej drogi, prawdopodobnie byłabym najlepiej sprzedającą Bułgarię osobą w Polsce i stałą bywalczynią tego kraju. To książka genialna, niesamowita, magnetyzująca. Magdalena Genow sprawi, że nawet największy bułgarsceptyk (czyli ja) pomyśli o odwiedzeniu tego kraju.

Nie myślcie jednak, że to laurka dla kraju taty i dziadków, absolutnie nie! Miłość do Bułgarii, która przeziera z każdej strony tej książki, to miłość mądra, wielokrotnie wystawiona na próbę, niejednokrotnie pełna wątpliwości, bez przemilczeń i z wieloma skazami. Magdalena Genow pisze tak, że po pierwszych pięćdziesięciu stronach byłam zafascynowana, w połowie książki pomyslałam, że muszę to zobaczyć, a na koniec poszłam do pracy i założyłam sobie rezerwację. Mamy tu wszystko- bułgarskie społeczeństwo wsi i blokowisk, przepiękny, wciąż żywy folklor, niesamowite zwyczaje, kuchnię i muzykę. To książka napisana smakami, zapachami i dźwiękami (nawet jeśli jest to czałga, czyli bułgarskie disco polo- wskakujcie wszyscy na YouTube zobaczyć jak wygląda megagwiazda Azis!). Do tego „Złoto i rakija” usiana jest ciekawostkami- dowiecie się m.in. dlaczego bułgarskie hotele tak często zwą się Shipka (zrozumie to każdy z branży turystycznej).

Od czasu przeczytania tej książki, nie mówię już, że byłam w Bułgarii. Byłam w Złotych Piaskach, a Bułgaria wciąż jest przede mną.

Kupujcie, bo ta książka to złoto. Rakiję dokupicie na miejscu.

Podziel się swoją opinią