Rewolucje, ewolucje i innowacje w turystyce

Często zdarza się, że na branżowych spotkaniach mówimy, że nic się nie zmienia lub że turystyka stoi w miejscu. Prawda jest jednak taka, że do rewolucji właściwie przywykliśmy, a to, co dziwiło i szokowało stało się naszą rzeczywistością.

W branży turystycznej pracuję od 2011 roku. Przez dziesięć lat obserwuję rzeczywistość biur podróży i… mi również zdarzyło się mówić, że niewiele się zmienia. Dopiero zapytana całkiem niedawno o to, co się zmieniło od momentu mojego startu w branży, stwierdziłam, że muszę odpowiedzieć: „niemal wszystko”.

Innowacji jest tak wiele, że podzieliłam cykl na dwie części. Oto pierwsza odsłona.

10. Polskie kluby animacyjne

Dzisiaj istnienie polskojęzycznych klubów animacyjnych jest normą – Itaka prowadzi w hotelach Klub Przyjaciół Itaki, Grecos ma Klub Delfinki, a Rainbow Figlokluby. Przywykliśmy do tego, że w wybranych hotelach pracują nawet całe ekipy animatorów, jednak nie zawsze było to normą.

Kiedy zaczynałam pracę w turystyce polskich turystów nie było tylu, by otwierać dedykowane kluby animacyjne. Czasami, w niektórych hotelach działał jakiś animator, jednak trudno było mówić o organizacji takiej, jak obecnie – kiedy to wiemy w jaki dzień będą konkretne zabawy, nasze dzieci mają czas wypełniony zajęciami (wielokrotnie z wątkami edukacyjnymi), a sami animatorzy kończą dedykowane szkolenia w miejscach, które przez lata zyskały prestiż (jak choćby Akademia Rainbow).

9. Odejście od katalogów

Dzieje się stopniowo (choć TUI kilka sezonów temu „poszło na całość” i właściwie z dnia na dzień zrezygnowało z katalogów pozostawiając kilkanaście egzemplarzy portfolio produktowego na biuro) i wierzę, że dopełni się do końca, bo katalog jest przeżytkiem, archaizmem i totalnym marnowaniem papieru.

W zdigitalizowanym świecie katalog nie ma prawa bytu. Owszem, może pozostać ukłonem w stronę starszego klienta, ale powiedzmy sobie szczerze – aktualnie wiele nawet bardzo zaawansowanych wiekiem klientów ma smartfony z dostępem do internetu. Przejście na katalogi online i rozbudowane zaplecze wizualne to przyszłość turystyki, której trendem przyszłości jest przeżycie podróży przed podróżą – za pomocą materiałów wizualnych i technologii. Katalog – nieedytowalny, nieekologiczny, toporny w formie i pozbawiony możliwości nawiązania interakcji staje się zabytkiem.

8. Wydawanie magazynów

Nie do końca lubię papierowe formy wydawnictw, za to bardzo podoba mi się formuła magazynu lajfstajlowo – podróżniczego. Tak magazyn inspiruje, zachęca, prezentuje, tworzy pozytywny obraz marki. Można go przeczytać, pochłonąć artykuł, wrócić do niego, zabrać ze sobą – katalog nudzi się po powierzchownym przejrzeniu.

Piękną kontynuacją wizerunku było stworzenie magazynu „Siga Siga” przez Grecosa. Dodawany do katalogu (sic!) tworzył pas transmisyjny między produktem a klientem. Produkt zawarty w katalogu był definiowany przez magazyn – klient otrzymywał jasny komunikat: jeśli kupić którąś z wycieczek zyskasz dostęp, możliwość doświadczenia tego o czym napisaliśmy w magazynie (kuchnia, widoki, klimat, sztuka, kultura Grecji).

Podobnym tropem ruszył kilka miesięcy później Exim Tours. „Exim Tours Menu” uważam za jeden z najciekawszych projektów ostatnich lat i żałuję, że pandemia przerwała rozwój podobnych koncepcji. Połączenie idei magazynu podróżniczego z fragmentami oferty opakowane w ładny format to coś absolutnie zgodnego z tym, jak sama widzę turystykę i sposób prezentacji portfolio produktowego.

7. Focus na specjalizację

Pamiętam pewną rozmowę, podczas której z ust osób bardzo wysoko postawionych w branży turystycznej padły słowa jakoby opieranie strategii firmy o ścisłą specjalizację nie miało prawa bytu na rodzimym podwórku. Lata lecą, a rynek pokazuje, ze focus wcale nie musi oznaczać przegranej.

Najlepszym przykładem jest Grecos, który kilka lat temu podjął decyzję o wycofaniu się z Turcji i Majorki. Poznańska firma skupiła się na Grecji i aktualnie swoje portfolio rozbudowała o małe i niszowe wyspy, gdzie są jedynym biurem podróży wysyłającym regularnie turystów.

Coraz więcej jest również prężnie działających biur obsługujących wyjazdy związane z medytacją, mindfulness i ezoteryką (to jeden z absolutnych trendów na zachodzie – zobaczycie, że za kilka sezonów i u nas będzie śmigać! Wystarczy spojrzeć w jakim kierunku idą celebryci – kamienie, zaglądanie do swojego wnętrza, tematy związane z duchowością, energią itp.).

6. Rozbudowanie oferty ubezpieczeń

Jeśli miałabym wskazać jeden pozytywny aspekt pandemii to byłby to wzrost świadomości konieczności posiadania dobrego ubezpieczenia. W odpowiedzi na rosnące potrzeby już od kilku lat organizatorzy wchodzili w kooperacje z ubezpieczalniami i dopracowywali produkt, dzisiaj mamy na rynku wiele opcji i możliwości ubezpieczenia się w podróży.

Doskonale pamiętam czasy, gdy do rezerwacji organizator proponował 2 rodzaje ubezpieczenia z czego żadne nie było idealne. Dzisiaj w pakietach można przebierać.

5. Możliwość zakupu wycieczek fakultatywnych przed wylotem na urlop

10 lat temu klientowi w biurze mówiło się, żeby koniecznie poszedł na spotkanie z rezydentem i nie ociągał się z decyzją, bo na najpopularniejszych wycieczkach mogą skończyć się miejsca. Dzisiaj… u wielu organizatorów po postu klika się dla klienta fakultet i jadąc na swój urlop Kowalski wie z jakich fakultetów skorzysta i które dni poświęci na zwiedzanie.

Jest to zmiana istotna z kilku przyczyn. Po pierwsze, wzmacnia pozycję sprzedawcy w biurze, który może nadać ostateczny kształt całemu wyjazdowi – nie przerzuca się już części organizacji wyjazdu na personel destynacyjny. Po drugie, osłabia to pozycję rezydentów, których rola na kierunku powoli się kurczy (ale o tym będzie w kolejnym zestawieniu). Po trzecie, organizatorzy otwierają się na klientów spoza własnej oferty. Dostępność fakultetów i dedykowane im oddzielne strony pozwalają na zakup wycieczki nawet, gdy nie jesteśmy klientami biura. Możemy na miejscu wypoczywać z organizatorem X, ale wybrać fakultet od organizatora Y, ponieważ bardziej odpowiada nam jego plan lub cena. Równie dobrze z oferty mogą korzystać osoby, które same zorganizowały sobie wyjazdy, ale na miejscu chcą posiłkować się gotowym produktem.

4. Aplikacje organizatorów

Aplikacje to gamechanger, chociaż niewiele osób dostrzega jeszcze ich potencjał na rynku turystycznym. Dzisiaj służą głównie do przeglądania ofert i generowania dokumentów podróży, jednak wszystkie raporty dotyczące przyszłości turystyki są bezlitosne – aplikacje będą staną się częścią podróży. Według raportu Backslash dotyczącego zmian w podróżowaniu, turyści będą szukać „predoświadczenia” podróży właśnie w świecie wirtualnym. Zanim przeżyjemy podróż po prostu biorąc w niej udział, będziemy chcieli doświadczyć jej wcześniej – w świecie wirtualnym, za pomocą materiałów audiowizualnych. Ten organizator, który jako pierwszy wykorzysta prognozy – wygra tę rozgrywkę. Zobaczycie.

3. Łączenie się agentów w organizacjach

Współpraca – to jedna z postaw, która bardzo kulała w branży. Pandemia pokazała wszystkim, że więcej możemy jako jedność niż jako zbiór pojedynczych jednostek. Bardzo wzmocniła się pozycja Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych (OSAT), którego prezesi byli obecni podczas wszystkich negocjacji ze stroną rządową. Agenci OSATu tworzą również projekt Wakacyjnego Eksperta, czyli sieć biur agencyjnych posiadających totalną odrębność w kwestiach administracyjnych, ale wspomagających się wiedzą, doświadczeniem, know- how, wspólnie szkolących się (sama miałam okazję prowadzić dwa szkolenia dla WE). Okazuje się, że współpraca, wymiana myśli i wsparcie wzmacnia biura, nawet jeśli na lokalnym rynku mogą stanowić dla siebie konkurencję.

Oprócz OSAT prężnie działa Alina Dybaś stojąca na czele Turystycznej Organizacji Otwartej. Co więcej, obie organizacje współpracują ze sobą.

2. Turystyczny Fundusz Gwarancyjny/Turystyczny Fundusz Pomocowy

Polska turystyka doświadczyła kilku bolesnych upadków organizatorów. Co tu dużo mówić, bywało dramatycznie – zwłaszcza, gdy okazywało się, że długi sięgają ogromnych kwot, a turystami pozostawionych poza granicami można by zasiedlić średniej wielkości miasteczko. Wtedy zaczęto rozpatrywać różne możliwości zabezpieczenia turystów i skarbu państwa/marszałków województw na wypadek podobnych „atrakcji” w przyszłości.

Stworzono projekt Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego – „worka” z oszczędnościami, który pozwoli na szybkie reagowania w przypadkach upadku biur. Co możemy powiedzieć dzisiaj? Otóż, polscy turyści są najprawdopodobniej najlepiej zabezpieczeni w całej Unii Europejskiej. Testem dla systemu było ogłoszenie upadłości przez Neckermanna – gwarancje ubezpieczeniowe i Fundusz zdały egzamin śpiewająco. Dla porównania, system w Niemczech nie jest tak sprawny i po upadku organizatorów klienci musieli czekać na wypłaty środków zdecydowanie dłużej.

Drugim rozwiązaniem na miarę naszych czasów jest Turystyczny Fundusz Pomocowy, czyli rozwiązanie przygotowane na wypadek nieprzewidzianych sytuacji związanych z pandemią. To rozwiązanie zostało wypracowane na kanwie doświadczeń z marca 2020 r.

  1. Polacy na kierunkach, gdzie nie ma nikogo innego

Polska turystyka stanowi ewenement w skali światowej. Latamy chętnie, odważnie i… tam, gdzie nikt inny nie lata (najczęściej ze względu na finanse). Kiedy kilka lat temu Itaka wprowadzała do oferty Zanzibar wszyscy pukali się w głowę – Kenia z safari to i owszem, ale jakiś Zanzibar?! Dzisiaj Zanzibar to wręcz symbol rozkwitu turystyki w czasie, gdy turystyka światowa była w odwrocie. Zanzibar stał się sprzedażowym hitem, a w zeszłym roku stał się kierunkiem- kamieniem milowym. Warto wspomnieć, że na przestrzeni lat na Zanzibarze, oprócz Polaków, nie pojawiło się szczególnie dużo licznych grup turystów z innych krajów.

„Polską egzotyką” stało się również Nosy Be, gdzie oprócz obywateli RP byli Włosi. I to w sumie na tyle w kwestii mozaiki narodowościowej. Research Itaki ma wybitny talent do wynajdowania unikatowych destynacji – to w końcu opolska firma wysłała do Omanu pierwszy czarter. W Sułtanacie dominującą nacją byliśmy razem z Włochami i Czechami/Słowakami. Dzisiaj pozostaliśmy tam z naszymi południowymi sąsiadami.

Swoje kierunki ma również Rainbow. Wystarczy wspomnieć tutaj Gambię, która stanowi obszar absolutnej dominacji biura z Łodzi.

Polska turystyka zmienia się na naszych oczach, a to dopiero początek.

Podziel się swoją opinią