Bądź kreatywny w turystyce!

Na pewno w swoim życiu niejednokrotnie słyszeliście powiedzenie „nadzieja matką głupich”. Trudno się z nim nie zgodzić, bo nadzieje bywają płonne, nadzieja potrafi utrzymywać przy życiu, a głupi… Głupi ma szczęście.

Jakiś czas temu odebrała telefon od osoby związanej z turystyką od kilkudziesięciu lat. To znana i doświadczona postać w branży. Porozmawialiśmy o kondycji turystyki i jej perspektywach. Po czym ten mądry człowiek powiedział mi:

„Marta, czytają Cię młodzi ludzie, czyta Cię branża, napisz albo powiedz, że z turystyką nie jest tak łatwo. Nie, nie po to, żeby ich straszyć, ale żeby mieli świadomość jak krucha jest to branża i że zawsze trzeba mieć jakąś drogę odwrotu. Zawsze trzeba mieć coś w zanadrzu.”

Zatem piszę do Was, bo to słuszna uwaga i świetny materiał na tekst.

Złote czasy

Od trzydziestu lat turystyka w Polsce była dojną krową. Nie bójmy się nazywa tego po imieniu- owszem, były wzloty i upadki, sezony lepsze i gorsze, ale była to kura znosząca złote jajka. Zaważyły na tym trzy czynniki:

  1. Po zmianie ustrojowej Polska otworzyła granice. Obywatele mogli swobodnie przemieszczać się, co wcześniej było właściwie niemożliwe dla przeciętnego Polaka.
  2. Zaczęto powszechnie wydawać paszporty. Wcześniej paszporty stanowiły dobro luksusowe, nie każdy mógł mieć paszport, a nawet gdy miał to był złożony na posterunku milicji, a nie w szufladzie w domu.
  3. Społeczeństwo zaczęło się bogacić. Oczywiście, wciąż nie żyjemy na poziomie zachodnich sąsiadów, ale wszelkie statystyki pokazują, że jako społeczeństwo żyje nam się lepiej i dostatniej.
  4. Zaczęliśmy realizować marzenia. Brzmi jak banał, ale jeśli zbierzemy trzy poprzednie punkty, to zaowocują one właśnie możliwością spełniania snów o podróżowaniu. Kiedyś oglądało się programy podróżnicze, czytało o dalekich krajach- teraz pojawiła się możliwość realnego przemieszczania i Polacy zaczęli z niej korzystać.

Te cztery punkty są czynnikami wewnętrznymi, krajowymi. Warto jednak pamiętać, że wpływ na rozwój turystyki mają nie tylko czynniki mikro, ale także makro. A i tutaj cały świat sprzyjał rozwojowi turystyki.

  1. Polska przystąpiła do Unii Europejskiej i weszliśmy do Strefy Schengen. Od tego momentu do odbycia podróży nie jest nam potrzebny paszport- nawet bez tego dokumentu starczyłoby nam miejsc do zwiedzania na całe życie.
  2. Coraz więcej krajów luzowało przepisy wjazdowe- kiedyś paszport RP należał do grupy tzw. słabych dokumentów, czyli wymagających wiz, pozwoleń, konieczności załatwiania dokumentów, składania podań itp. Aktualnie Polacy mogą bez ubiegania się o wizę polecieć do USA, które długo spędzały sen z powiek osobom chcącym spełnić swój american dream.
  3. Upowszechnienie transportu lotniczego- kiedyś lot samolotem był dobrem luksusowym, dzisiaj na krótki wypad tanimi liniami lotniczymi może pozwolić sobie właściwie każdy z nas. Nawet z Gdańska do Krakowa można polecieć samolotem, zatem ten rodzaj transportu wszedł na zupełnie inny poziom.

Jak widzicie, rozwojowi branży turystycznej sprzyjały zarówno czynniki zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Warto jednak wspomnieć o tąpnięciach w turystyce. Z perspektywy czasu i covidowej rzeczywistości nazywam te tąpnięcia „wersją demo aktualnych problemów”. Oto spis problemów z którymi do tej pory miała do czynienia turystyka:

  1. Choroby, wirusy, bakterie- Covid19 to nie pierwszy wirus, który ma wpływ na światową turystykę, ale pierwszy, który światową turystykę zatrzymał. Wcześniej mieliśmy ebolę, która doprowadzała do pasji nawet najbardziej cierpliwych specjalistów. Klienci słysząc o eboli nie chcieli lecieć nawet do miejsc, w których o eboli nie słyszano. Niektóre kierunki przyhamowały, inne nieco zyskały. Później był jeszcze wirus Zika i kilka innych.
  2. Konflikty. Wojna w jednym miejscu oznacza hamulec dla całego regionu. Raz ten hamulec jest zaciągnięty mocniej, kiedy indziej słabiej, ale zawsze wśród klientów zapala się czerwona lampka, czy nie lepiej zmienić kierunek wypoczynku. Wojna w Syrii? Klienci nie chcą lecieć do Turcji, na Cypr i do Egiptu.
  3. Zamachy terrorystyczne- wybuch bomby w jednym miejscu potrafi zatrzymać sprzedaż na kilka dni. Scenariusz jest niemal zawsze taki sam- zamach terrorystyczny najpierw wywołuje lawinę telefonów od spanikowanych klientów mających rezerwacje na różnych destynacjach, następnie faza telefonów od klientów, którzy mieli lecieć do danego miejsca lub spędzić urlop w pobliżu, a na koniec trwając 1-2 dni cisza w biurze. Później wszystko wraca do normy.
  4. Katastrofy naturalne- powodzenie, pożary, huragany. Pożary w Grecji kontynentalnej i na Zakynthos w poprzednich sezonach miały wpływ na sprzedaż całej Grecji (!), ponieważ klienci niestety często bez zastanowienia przekładają problem jednego miejsca na cały kraj. To tak, jakby przez pożar w Mielnie zrezygnować z wyjazdu w Bieszczady. Huragan, który przeszedł przez Dominikanę wystraszył turystów chcących wypoczywać na Karaibach na kilka kolejnych sezonów.
  5. Pogoda. Również stany pogodowe potrafią pokrzyżować szyki w turystyce. Zeszłoroczne ochłodzenie na Kanarach, które trwało tydzień, miało wpływ na sprzedaż w biurze jeszcze miesiąc później. Turyści przeczytawszy na forach internetowych, że na Fuercie jest chłodno, zakodowali, że bez sensu tam lecieć i nieważne było, że temperatura wzrosła i było już „normalnie”.
  6. Zjawiska migracyjne. Kryzys migracyjny, który dotknął Turcję, Grecję i Włochy w 2015 r. odbijał się czkawką jeszcze przez trzy sezony. Turystyka na Kos, Samos i Lesbos niemal umarła w ciągu newralgicznych sezonów. Klienci, zasypywani w sezonie ogórkowym (o tym też będzie) przez media wiadomościami o emigrantach będących na Kos i w porcie w Bodrum, nie chcieli słyszeć o wakacjach w tych miejscach.
  7. Plotki i fake newsy- to przekleństwo ostatnich sezonów. Ktoś wyklepie coś na którejś z pseudoinformacyjnych stron, a grupy fejsbukowe łapią to w mgnieniu oka. Fake newsy, wiadomości niepoparte żadnymi dowodami, newsy wyssane z palca potrafią zablokować sprzedaż danego kierunku. Bardzo często są to działania konkurencji (np.: danej destynacji turystycznej).
  8. Sezon ogórkowy- kiedy trwa przerwa wakacyjna w obradach sejmu i stałego lol contentu przestają dostarczać nam politycy, wtedy na scenę wkracza turystyka. Wszak Polacy na wakacje wylatują masowo i każdy news związany z biurami podróży i wyjazdami. Opóźnienia samolotów mają miejsce przez cały rok, jednak to właśnie w wakacje media chętnie zajmują się dramatem koczujących na lotnisku przez trzy godziny turystów albo hotelami, w których są masowe zatrucia (tak, jakby nie było ich nigdy wcześniej).

Wszystkie te tąpnięcia odczuwaliśmy, niekiedy boleśnie, w biurach. Zawsze jednak była jakaś alternatywa. Jak nie Grecja to Hiszpania, jak nie Turcja to Bułgaria. Mogliśmy lawirować w morzu możliwości. Dzisiaj dryfujemy.

Powtarzałam i powtarzać będę, 13.03.2020 r. umarła turystyka w swojej historycznej formie. Jednak turystyka jako taka nie umarła i nie umrze. Dlaczego? Bo poznaliśmy smak odkrywania świata, normalnością stało się przemieszczanie i dotykanie rzeczy odległych, obcych i dalekich. Współczesnemu człowiekowi, ceniącemu wolności i dostęp do nieograniczonej ilości możliwości, nie da się tak po prostu odebrać możliwości podróżowania.

Katastrofa branży turystycznej w jej historycznym wydaniu, nie oznacza katastrofy wszystkich. Każdy kryzys, oprócz ofiar, wygenerował także duże ilości mniejszych lub większych sukcesów. I my także w tym trudnym czasie możemy odnieść sukces, mimo dryfowania i mimo niesprzyjających okoliczności.

Aktualnie to MY możemy wymyślić turystykę od początku. To ja, Ty, albo Twoja koleżanka, mamy szansę stworzyć podwaliny nowej turystyki.

Widzę wspaniałe kooperatywy, które powoli się klarują. Patrzę, jak przewodnicy turystyczni, którzy dotąd nigdy ze sobą nie współpracowali, zaczynają działać w komitywie i tworzyć świetne rzeczy (Przewodnicy bez granic- sprawdź na Insta!). Dzisiaj to mogą być wspólne webinary i ciekawe posty, a jutro może stworzą przełomową aplikację albo wymyślą sposób zwiedzania, który zmieni oblicze podróżowania? Pracujemy w branży, która na codzień wymaga od nas kreatywności, zatem to jest najlepszy czas, by kreatywność wykorzystać do stworzenia czegoś nowego.

Thomas Cook nie stał się natychmiast gwiazdą turystyki- zaczął od zorganizowania pierwszej wycieczki dla pewnej grupy osób. Kto by wtedy pomyślał, że będziemy jego nazwisko wspominać jako twórcy współczesnej turystyki? Przecież udający się z nim na wycieczkę ludzie nie myśleli o sobie w kategoriach: „wow! kiedyś napiszą o nas w podręcznikach!”. Wsiedli do pociągu i pojechali, bez większych rozkmin czy jest to wydarzenie wiekopomne czy tylko jedno z wielu wydarzeń w ich życiu. Nie sądzę, by sam Thomas Cook myślał o swoim działaniu jako przełomowym. Czy twórcy TripAdvisor lub HolidayCheck myśleli o tym, co zbudowali w kategorii czegoś, co zmieni na zawsze turystykę? Na pewno nie i mogę się założyć, że początkowo nerwowo sprawdzali każdą dodaną recenzję hotelu i odświeżali stronę w oczekiwaniu na kolejne. Dzisiaj nie wyobrażamy sobie sprzedaży w biurze bez sprawdzenia opinii na TA. Stronka z opiniami o obiektach zmieniła sposób obsługi w biurach podróży na całym świecie!

Zanim się załamiesz, specjalisto od wakacji, pilocie, rezydencie, przewodniku, pomyśl co możesz zrobić już dzisiaj. Spisz swoje mocne strony, spisuj każdy, nawet najbardziej irracjonalny pomysł, bo on może zmienić Twoje życie.

Pewnie nie będziesz Thomasem Cookiem turystyki, ale prawdopodobne jest że w jakiejś niszy, którą masz szansę znaleźć, odniesiesz ogromny sukces. Nie podnoszę Cię teraz na duchu, to nie jest tanie pocieszenie- po prostu wiem, że my, kombinujący codziennie, mający kontakt z trudnymi klientami, dający z siebie wszystko, mamy w sobie ogromne zasoby kreatywności, którą dzisiaj możemy wykorzystać do stworzenia czegoś nowego w turystyce.

Jeśli masz jakiś pomysł, jeśli szukasz inspiracji, jeśli potrzebujesz wsparcia, kopniaka, oceny, rozmowy- pisz do mnie śmiało!

specjalistkaodwakacji@gmail.com

Wszyscy możemy sobie pomóc, bo jesteśmy ludźmi najlepszej branży świata. Kto jak nie my?

Podziel się swoją opinią