Uchodżcy inclusive

Zawsze twierdziłam, że sezon wakacyjny to nie tylko czas wzmożonej pracy w biurach podróży, ale także test na inteligencję dla ich klientów. Ten sezon będzie jednak inny. W tym sezonie klienci zostaną poddani testowi na człowieczeństwo.

Dajmy to w Primetime!

 Kilka tygodni temu media obiegła informacja o fali uchodźców z Syrii, którzy pontonami przedostali się na grecką wyspę Kos. Chwilę po wyborach, kiedy umilkły echa kampanii,  a memy dotyczące masowych ucieczek z katolandu spoczęły na dnie archiwum Demotywatorów, spragnione newsów media znalazły sobie kobyłkę, którą można poujeżdżać. Co sprzeda się w czerwcu lepiej niż informacja dotycząca miejsca, gdzie spędzają wakacje tłumy rodaków? Nie ma już politycznego cyrku, konfetti po wygranej Ligi Mistrzów już opadło, a w Poznaniu wyleczono kaca po mistrzostwie Lecha. Nadajmy więc sprawę uchodźców na Kos i zdegustowanych turystów, którym widok cudzego nieszczęścia popsuł wakacje. Na tego gorącego newsa niczym hieny rzuciły się wszystkie media, łącznie z plotkarskim pudelkiem.

  W biurach podróży, jak to zazwyczaj po takich informacjach bywa, rozdzwoniły się telefony. Nikt przecież nie chce wypoczywać w miejscu, które brytyjscy turyści określili jako 'odrażające” i „koszmarne”. 

To nie zbierze góry lajków

 Wojna w Syrii trwa od 2011 r. i pochłonęła tysiące ofiar. Żyjący w ciągłym niebezpieczeństwie Syryjczycy powinni jednak zostać w domach, ponieważ ich desperackie próby ocalenia swojego życia mogą komuś zepsuć urlop. Heroiczną walkę o lepsze jutro powinni (jeśli już) podjąć gdzieś w okolicach października, kiedy to plaże turystycznych kurortów pustoszeją. A jeśli im się tak bardzo spieszy to niech uciekają tam, gdzie nie ma ładnych plaż, jeszcze ładniejszych hoteli i smacznych drinków z palemką. 

 Trudno oczekiwać, że dopływający do greckich wybrzeży syryjscy uchodźcy będą witani fanfarami i szampanem. Grecja od lat zmaga się z kryzysem finansowym, a napięty do granic możliwości budżet trzeba podzielić nie tylko na zaspokojenie potrzeb obywateli kraju, ale także pomoc uchodźcom. Co więcej, wyspa Kos to turystyczny raj- jeden wielki resort nastawiony na obsługę przyjeżdżających obcokrajowców. Trudno sobie wyobrazić, żeby na tym niewielkim skrawku lądu na Morzu Śródziemnym był ośrodek dla uchodźców, ogromny szpital mogący pomóc jednocześnie tysiącom osób oraz rozbudowane centra pomocy socjalnej. Kos żyje od maja do października, resztę roku sprzątając, budując i odnawiając swoje zaplecze na kolejny sezon. 

 Syryjczycy nie trafili do europejskiego nieba, za to na pewno zostali zbawieni od bomb, ostrzałów i niebezpieczeństw wojny. Nieprzygotowane władze zakwaterowały ich w niedokończonym hotelu, w którym węzeł sanitarny nie istnieje, zaś woda jest limitowana. Zapomniano ten ośrodek odgrodzić tak, by Anna Servante, szeroko cytowana przez wszystkie media, pielęgniarka z Manchesteru nie musiała oglądać cudzego nieszczęścia, co okrasiła takimi oto słowami: To odrażające. Przyjeżdżamy tu od 10 lat. Lubimy jeść, pić i odpoczywać. Ale tym razem atmosfera się zmieniła. Panuje bałagan i brud. Dziwnie się czuję. Nie będę przecież siedzieć w restauracji, kiedy ci ludzie na mnie patrzą1. 

 Niestety, Syryjczycy, zamiast siedzieć wśród gołych ścian wyszli do portu, gdzie grupkami stali przed Komendą Policji oczekując na wydanie dokumentów lub siedzieli na ławkach/odpoczywali na trwanikach. Ich bieda, nieszczęście i ubóstwo nijak pasuje do katalogowego obrazka z ofertami hoteli all inclusive. Ich głód, brudne ubrania i brak modnych fryzur nie współgra z równo przystrzyżoną trawą, designerskimi lokalami i rewią zachodnich turystek. Taki uchodźca w tle na zdjęciu nie będzie dobrze wyglądał na Instagramie, a fotorelacja z wakacji, gdzie swój dramat przeżywają jacyś brudni uchodźcy nie zbierze tylu lajków, co utrwalone Iphonem kąpiele w krystalicznym morzu i selfie z przygotowania do wieczornych wyjść.

 Lepiej tam nie jechać, bo jeszcze zderzymy się z brutalną rzeczywistością, którą piękne broszurki i idealnie zielone trawniki próbują kamuflować. Jeszcze zobaczymy, że dramaty rozgrywają się tuż obok nas, na wyciągnięcie ręki. 

Globetrotterzy z all inclusive

 Co ciekawe, najwięcej problemów z uchodźcami mają nie miejscowi Grecy, tylko turyści. I to turyści, których podejście do urlopu i wypoczynku znam i przerabiam od lat. Ludzie, którzy potrafią nie wyjść z hoteli przez tydzień. To właśnie oni wpadają w panikę, bo gdzieś w okolicach portu w mieście Kos stoi grupa 30-stu syryjskich uchodźców, którzy chcą wyjechać z wyspy najszybciej jak się da. 

 Nie wiem co się stało z ludźmi i ich sumieniami. Ich człowieczeństwem, empatią i zrozumieniem dla krzywdy innych. Turyści potrafili jeździć do Egiptu i pływać w basenach, gdy kilkaset kilometrów dalej dochodziło do krwawych pacyfikacji tłumów na Placu Tahrir, ale nie chcą spędzić tygodnia na wyspie, na której sytuacja polityczna jest całkowicie stabilna, nie ma żadnego zagrożenia, za to dopłynęło tam kilkadziesiąt biedaków marzących o bezpieczeństwie. Nie przeszkadza nam krew i śmierć w stolicy kraju, w którym wypoczywamy, ale przeszkadzają nam zdesperowani, brudni i zmęczeni uchodźcy. 

 Nie słyszałam żeby ktokolwiek kiedykolwiek nie pojechał na weekend np.: do Krakowa, w którym brudnych i śmierdzących bezdomnych jest sto razy więcej niż na Kos. A którzy są wszędzie- na Dworcu, w wymuskanej Galerii Krakowskiej, w podziemnym przejściu prowadzącym na Rynek oraz w większości śmierdzących uryną bram do kamienic. 

Test na człowieka

 Zawsze cierpliwie i pokornie odpowiadałam na pytania moich klientów. Nawet na te głupie, irracjonalne i demaskujące dramatyczny poziom wiedzy. Robiłam to profesjonalnie i dokładnie, z pełnym szacunkiem dla rozmówcy. Ale nie potrafię zachować profesjonalizmu, gdy mierzę się z pytaniami i skargami dotyczącymi uchodźców, którzy stali się najbardziej palącym problemem przeciętnego turysty. Cudze nieszczęście nie zniszczy nikomu urlopu, za to ludzka znieczulica potrafi spustoszyć czyjeś życie.

1)http://wyborcza.pl/1,75477,18021851,Brytyjscy_turysci_na_Kos___Uchodzcy_zmienili_nasze.html#ixzz3cw7YgFKQ

Podziel się swoją opinią