Wycieczka fakultatywna: Zaginione miasto Ubar i Rub Al Khali Oman

Oman dla wielu to tylko pustynia. Dla mnie- to aż pustynia. Bo pustynia w Omanie to kwintesencja naszych wyobrażeń o prawdziwym piaszczystym bezkresie, o mieniących się złotem wydmach oraz ciszy, która aż ogłusza.

Najświeższe informacje o Omanie znajdziecie w grupie OMAN- PYTANIA I ODPOWIEDZI

 

Rub Al Khali to największa piaszczysta pustynia świata. Wyobraźcie sobie teraz pustynię- wydmy złotego piasku, palące słońce, błękitne niebo i zero śladów życia. Tak właśnie wygląda omańska pustynia. Spędzając urlop w Salalah po protu trzeba ją zobaczyć.

Wyprawa rozpoczyna się rano i odbywa się jeepami. Po ponad godzinnej jeździe docieramy do rozwidlenia dróg, zjeżdżamy na mniej uczęszczane szlaki. Nadal mamy asfalt pod kołami, jednak im dalej, tym mniej samochodów na drodze, a ostatnie osady i domostwa zostają za nami. Znikąd wyłania się stado wielbłąd prowadzone na wypas na nieco bardziej przyjazne tereny.

Im dłużej trwa jazda, tym więcej pojawia się oznak bliskości pustyni- wszechobecny żwir i skały zamieniają się w piaszczyste wydmy. Kończy się asfalt i… zaczyna prawdziwa zabawa.

Robimy postój przy pierwszych wydmach- znajdują się tu ostatnie znaki życia. Pojedyncze, skarłowaciałe drzewa i kępki niskich sukulentów próbujących przeżyć w ekstremalnych warunkach. Kierowcy uprzedzają nas, że zaraz wjedziemy na wysokie wydmy i należy mocno trzymać się siedzeń. Mają rację- wjeżdżamy do krainy piasku. Wydmy przybierają monstrualne rozmiary, silnik huczy, krztusi się, dyszy- zawieszamy się na czubku i zjeżdżamy w dół. Wokół miga błękit nieba i złoto piasku. Góra, dół. Im dalej tym większa frajda. Słuchamy arabskiej muzyki, cieszymy się jak dzieci.

Zatrzymujemy się na szczycie wysokiej wydmy, wysiadamy. Rozgrzany piasek pali stopy, po uderzeniu gorąca zmysły wyciszają się. Cisza. Obezwładniająca cisza. Zagonieni w pętlę codzienności, otoczeni głośnikami, telewizorami, monitorami, hukiem samochodów, samolotów, zajęci rozmowami, telefonami, messengerem zderzamy się z ciszą.

Każdy z uczestników chłonie ten brak atakujących zewsząd bodźców.

Na pustyni przekonujemy się, że na pustyni największym hałasem jest wiatr. Przetaczający się ponad wydmami, unoszący piasek, palący skórę. Uczymy się puszczać dżiny na wietrze. Tumany wznieconego przez nas piasku krążą nad wydmami niczym duchy.

Nikt nie chce jechać dalej.

Ruszamy do zaginionego miasta Ubar. Rozochoceni i głodni nowych wrażeń trafiamy do ruin. Kilkadziesiąt metrów muru, zagłębienie w ziemi. Po cudach widzianych na pustyni chyba każdemu towarzyszy rozczarowanie. Pół godziny czasu wolnego to zbyt wiele nawet dla takiego fana wszelkich ruin, jakim jestem.

Ostatnim punktem naszej wycieczki jest plantacja kadzidłowców. Kadzidło to jeden z symboli Omanu. Ten punkt rewelacyjnie spina klamrą tematyczną naszą przygodę- krajobraz, kultura, natura. Wreszcie z bliska można zobaczyć jak rośnie to niepozorne drzewko, które rozsławiło Oman na cały świat.

 

W drodze powrotnej zjeżdżamy na obiad w tematyce omańsko-hinduskiej.

Wiele razy wspominałam, że nie jestem fanką wycieczek fakultatywnych. Recenzji wielu z nich nie umieszczam, ponieważ były tak złe, że szkoda na nie przestrzeni w internecie. Jednak ta wycieczka mnie zachwyciła.

Do dzisiaj wspominam ją jako jedno z najbardziej niesamowitych przeżyć, jakie doświadczyłam.

Licząca kilkanaście osób grupa, jazda z „prawdziwym” Omańczykiem, powolne tempo bez wyrzucania nas w absurdalnych punktach widokowych typu „selfie time”. Byłam na pustyni w wielu miejscach, jednak Rub Al Khali jest magiczna. Nawet jeśli byliście w Egipcie, Tunezji czy Izraelu- koniecznie jedźcie na tę wycieczkę. To wizyta u królowej wśród pustyń, to nie wycieczka tylko przeżycie. Dla mnie- absolutnie punkt obowiązkowy pobytu w Omanie.

 

Podziel się swoją opinią