Wycieczki fakultatywne w Omanie: Salalah city tour

Salalah nie jest wielkie, nie ma spektakularnej architektury, nie znajdziecie w nim wykopalisk, które zmiotą Was z powierzchni ziemi. Polecam jednak wycieczkę do miasta jako obowiązkową. Jak to możliwe? Bo podobnie jak niemal wszystko w Omanie, powierzchowność skrywa klucz do zrozumienia tego niezwykłego kraju.

Podwójne znaczenie

Salalah to nie Kair ani Marrakesz – chciałabym to ustalić na samym początku. To nie jest ten rodzaj miasta, który zelektryzuje Was już od samych rogatek, a każdy kolejny kilometr sprawi, że będziecie myśleć o powrocie do niego. Powiem jednak szczerze – pominięcie Salalah pozbawi Was pewnego klucza interpretacyjnego do zrozumienia całego regionu. W drugim co do wielkości mieście Omanu jak w soczewce skupia się wszystko, co o Sułtanacie i Dhofarze powinniście wiedzieć.

W tekście dotyczącym wycieczki Pustynne Safari pisałam o Wadi Dawkah, czyli dolinie w której rosną drzewka kadzidłowe, wspomniałam, że wygląda ona niepozornie i wielu turystów opuszczając jeepy zastanawia się po co organizować przystanek przy jakichś skarłowaciałych ponurych krzakach. Dopiero gdy poznają historię i znaczenie drzewek kadzidłowych, a podchodząc do nich poczują niesamowity zapach znany z kościołów i widzą warte kilkaset dolarów krople żywicy, zaczynają fotografować i nagrywać na potęgę. Podobnie jest z Salalah – opuszczając autokar (to jedna z dwóch wycieczek realizowanych tym środkiem transportu) raczej nikt nie płonie z emocji. Dopiero rozszyfrowanie znaczenia miejsc i budynków pozwala zrozumieć historię, kulturę i znaczenie Dhofaru.

Coś innego

Wizytę w Salalah zaczyna się od największego meczetu w mieście i podobnie, jak wszystkie ważne instytucje tutaj, także i on nosi imię ukochanego Sułtana Qaboosa. Meczet jest duży i nowoczesny, jeśli akurat nie odbywa się modlitwa lub nie ma święta – możliwe jest wejście do środka. Lokalny przewodnik pokazuje jak wygląda modlitwa oraz towarzyszące jej gesty.

Postać Sułtana Qaboosa będzie nam towarzyszyć właściwie cały dzień, bo następnym punktem jest Pałac Letni. Już sama jego nazwa jest dość zastanawiająca, bo… kto buduje Pałac Letni w kraju, gdzie właściwie cały rok trwa lato? I tu zaczynamy odkrywać naturę regionu – Dhofar jest jedynym miejscem na Półwyspie Arabskim do którego docierają wpływy monsunu. Od czerwca do września jest tu wilgotno, pochmurnie i chłodniej niż w północnej części kraju. Pałac Letni nie służy zatem temu, by władca wygrzał kości lecz jest to naturalne miejsce migracji, gdy w stołecznym Muskacie robi się gorąco nie do zniesienia.

Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale dodam, że sama architektura Pałacu jest symboliczna…bo kto widział wieżę zegarową w rezydencji arabskiego władcy? Qaboos zafascynowany kulturą Wielkiej Brytanii, w której studiował i gdzie podjął decyzję o konieczności pozbawienia władzy swojego ojca, ulokował wiele nawiązań do zachodniej architektury w różnych miejscach kompleksu. Sama historia przewrotu i rewolucji w kraju, który 60 lat temu miał… 30 km dróg, a większość obywateli była analfabetami to materiał na film.

Targowisko zapachów

Wizyta na lokalnym souku to również coś innego niż tożsame doświadczenie z Tunezji, Egiptu czy Maroka. Po pierwsze, tradycyjny bazar w Salalah nie jest tradycyjnym bazarem sensu stricto. Nie znajduje się w gąszczu zabytkowych uliczek – Haffa skupia się wokół placu i jest w przebudowie, ponieważ lokalne władze chcą nadać mu nowoczesny kształt (co akurat uważam za dość dyskusyjną decyzję, tym bardziej nakłaniam Was do wizyty zanim Haffa w obecnym kształcie przestanie istnieć).

Produktem, który króluje na souku jest kadzidło. Kadzidło w każdym wydaniu – tradycyjne do palenia, w formie olejków (w Polsce dostępne są te produkcji indyjskiej, ale warto spróbować – zwłaszcza przy katarze i migrenach klik), kremów, mydeł, cukierków… Charakterystyczny zapach kocha się lub nienawidzi, ale jedno trzeba powiedzieć – będzie Wam się kojarzyć z Omanem na zawsze.

Wielka historia na małym obszarze

Al Baleed to jedno z miejsc, które z pozoru niepozorne, kryją w sobie wielką historię. Gdy odkryto ruiny tego portowego miasta, archeolodzy stwierdzili, że była to po prostu typowa dla bogatego obszaru starożytna metropolia. Jednak im dłużej kopano tym więcej znaków zapytania pojawiło się u badaczy – port okazał się zdecydowanie większy niż szacowano, elementy zabudowy dużo bardziej skomplikowane, a architektura wykazywała wiele wpływów, które nie są typowe dla regionu. Możliwe zatem, że nie doceniono znaczenia portu oraz wciąż niedoszacowana jest ilość kadzidła (czyli jednego z najdroższych starożytnych towarów), która wypływała stąd.

Historię uzupełnia Muzeum Kadzidła ulokowane przy parku archeologicznym. Na jego dziedzińcu rośnie piękne drzewo kadzidłowe.

Nie tylko pustynia

Naprzeciwko Al Baleed rozciągają się plantacje palm kokosowych oraz bananowców. Pod wysokimi drzewami znajdują się malutkie stoiska lokalnych sprzedawców. Można tu skosztować wody z kokosa, spróbować malutkich bananów (smak i zapach nie do podrobienia – uprzedzam, po spróbowaniu będziecie kręcić nosem na wszystkie banany w Polsce) oraz innych egzotycznych owoców. To dzięki łagodnemu klimatowi z mocno zaznaczoną porą wilgotną hodowla tych roślin jest możliwa. Nagle okazuje się, że miasta na Półwyspie Arabskim mogą być zielone i wyglądać nieco jak krajobrazy Sri Lanki.

Salalah nie jest najpiękniejszym miastem w jakim byłam i nikogo nie będę przekonywać, że na pewno zakochacie się w nim. Jest to jednak miasto ciekawe, inne, specyficzne. Łączące tradycje regionu z nowoczesnością. Zwłaszcza teraz widać, jak wielką transformację przechodzi – znaczna część zabudowań jest burzona pod realizację nowego planu zagospodarowania. Ma być nowocześnie, designersko (ale w lokalnym klimacie) – to prawdopodobnie ostatnia okazja by zobaczyć historyczne Salalah. Tym bardziej warto.

Wpis powstał we współpracy w Biurem Podróży Itaka – wycieczkę znajdziecie w ofercie organizatora oraz u rezydentów.

Podziel się swoją opinią