Wyspa zaginionych drzew i zapomnianego konfliktu

Z czym nam się kojarzy ta wyspa? Z wakacjami. I to w wersji premium, bo z nastawieniem na Brytyjczyków, Izraelczyków i Niemców. A przecież to arena jednego z wciąż tlących się światowych konfliktów.

„Wyspa zaginionych drzew” Elif Safak wpadła mi w ręce tuż po powrocie z Cypru. Była to zaskakująca koincydencja, ale sprawiła ona, że bałam się lektury książki, która została napisana przez turecką autorkę. Wizyta na wyspie podzielonej konfliktem poszerza horyzont i daje zupełnie inną perspektywę. Obawiałam się, że Safak niebezpiecznie wykręci w którąś ze stron narracji na temat konfliktu, ciężko przecież zachować bezstronność, jeśli jedną ze stron jest nasza ojczyzna. Oczywiście, Safak to humanistka, intelektualistka, osoba nad wyraz wrażliwa, jednak każdy naród opowiada własną historię, a stąpanie po lodzie tak kruchym jak kwestia dzielącego Cypr konfliktu to wyczyn godny spaceru po linie.

A jednak! Safak udało się uniknąć stronniczości i karykaturalności wielu tekstów, które na siłę starają się pozostać poprawne politycznie. Dość jednak ogólników, czas napisać o konkretach.

Safak porusza dwie niesamowicie ważne kwestie – po pierwsze, historię konfliktu między cypryjskimi Grekami i Turkami. Po drugie, porusza problem uchodźców i ich dzieci – tak często niemal pozbawionych korzeni, pewnej rodzinnej narracji, ciągłości pochodzenia. Kwestie związane z migracją, zwłaszcza tą przymusową, stały się naszą codziennością, a Safak w wyjątkowy sposób pokazuje w jak bolesnym klinczu żyją ludzie zmuszeni do opuszczenia swojego miejsca zamieszkania. Główna bohatera, córka cypryjskich uchodźców, a jakby tego było mało – potomkini mieszanego, bo grecko – tureckiego małżeństwa, buduje swoją tożsamość ze strzępów rozmów, wspomnień i wiadomości znalezionych w internecie.

Drugą oś narracyjną stanowi historia rodziców naszej bohaterki. Równolegle z rozwojem ich miłości, rośnie napięcie na wyspie. Wydarzenia na Cyprze opowiedziane są przez pryzmat dwójki ludzi wchodzących w dorosłość. Nie jest to kolejna, nudna lekcja historii, nie ma polityki, nazwisk, długich i skomplikowanych opisów ataków, odwetów i eskalacji. Dostajemy bardzo dobrze napisaną powieść, która poszerza horyzonty i uczy szacunku dla różnych punktów widzenia i perspektyw.

Książka Safak pozbawiona jest nudy podręczników do historii, chociaż o historii mówi. Nie ma w niej również reporterskiej brutalności, choć opowiada o niełatwych i pełnych agresji czasach. Autorka udowadnia, że o trudnych czasach i historii, która wciąż się zaognia, można mówić delikatnie, sprawiedliwie i bezstronnie. Polecam!

Podziel się swoją opinią