Zanim kupisz wakacje 2022

Kiedy myśleliśmy, że w turystyce nie wydarzy się nic bardziej zaskakującego, zatrważającego i nieprzewidywalnego niż koronawirus, w Ukrainie rozpoczęła się wojna. Jaki ma to wpływ na branżę turystyczną i rezerwacje letnich urlopów? Zebrałam kilka najważniejszych czynników, które mają (i będą mieć) wpływ na kształtowanie popytu, podaży i cen.

Dość dobra sprzedaż First Minute

Przedsprzedaż lata 2022 nie była rekordowa, jednak od momentu wprowadzenia First Minute, wielu klientów nauczonych doświadczeniem sezonu ’21 (wysokimi cenami, kolejkami w biurach, niską dostępnością ofert) postanowiło zarezerwować urlop ze sporym wyprzedzeniem. Proces decyzyjny starali się ułatwić organizatorzy, którzy wystawili do walki ciężki oręż w postaci licznych promocji i dodatków – możliwości bezkosztowych zmian, rezygnacji, darmowych gwarancji niezmienności cen itp. Wiele destynacji było bardzo dobrze „obłożonych” (do lutego) – sprzedaż szła zwłaszcza na kierunkach, które odznaczały się stabilnością przepisów i restrykcji w trakcie ostatnich sezonów (letniego i zimowego).

Zahamowanie sprzedaży pod koniec lutego

W czasie wojny milkną muzy. Cóż, siada również sprzedaż. Końcówka lutego to czas, kiedy wszyscy wstrzymaliśmy oddech – Rosja napadła na Ukrainę rozpoczynając niczym nieuzasadnioną wojnę. W każdym sektorze (oprócz spożywki, ponieważ Polacy tłumnie ruszyli po artykuły dla nadchodzących do kraju uchodźców) odnotowano znaczące spadki sprzedaży. Powiedzieć, że pod koniec lutego nie było w narodzie nastrojów konsumenckich to nie powiedzieć nic. W biurach podróży nastąpiła cisza i zahamowanie rezerwacji. Szczęście w nieszczęściu dla dotkniętej przez skutki pandemii branży, polegało na tym, że przełom lutego i marca nigdy nie były miesiącami z wysoką sprzedażą. Ilość rezerwacji w tym czasie można porównać do „kapania” – „coś wpada”, ale nie jest to sprzedaż nakręcająca całoroczne statystyki i targety. Warto jednak pamiętać, że strategia sprzedaży w turystyce opiera się na regularności oraz stałości zakładania rezerwacji – każdy kolejny klient wypełnia zakontraktowane wcześniej miejsca i pominięcie nawet niezbyt dobrego sprzedażowo miesiąca wiąże się z ogromnymi konsekwencjami dla organizatorów.

Skutki hamulca sprzedażowego były jednymi z czynników, które doprowadziły do zawieszenia czarterów na Malediwy (Itaka) oraz do Dominikany i Meksyku (TUI) – połączenia mają być wznowione bliżej startu pełni sezonu letniego.

Wojna wyparła covid

Wracając ze Sri Lanki (09.03.) usłyszałam słowa: „Putin zakończył w Polsce pandemię”. Ta dość ironiczna wypowiedź bardzo dobrze opisuje sytuację, w której znaleźliśmy się jako społeczeństwo i w jakiej znalazła się branża turystyczna. Od końca lutego koronawirus właściwie nie istnieje w przekazach medialnych oraz zbiorowej świadomości, a to, czym martwią się klienci w kontekście wyboru wakacyjnego wyjazdu to niestabilna sytuacja polityczna, a nie zagrożenia związane z wirusem bądź konieczność sprostania wymogom postawionym przed turystami. Co to oznacza dla biur podróży? Jako członek NATO jesteśmy w zupełnie innej sytuacji niż Ukraina, co więcej – obserwując losy wojny nikt raczej nie ma wątpliwości, że Rosja bardzo przeliczyła się w kontekście oceny stanu armii własnej oraz nastrojów Ukraińców. Niepewność jutra, której doświadczyliśmy na przełomie lutego i marca, ustępuje stopniowemu przyzwyczajeniu i chłodnej analizie, która raczej składnia do myślenia, że wojna będzie toczyć się za płotem, a nie na własnym podwórku.

Reszta czeka na lasty

Ciężko określić, jak wielu klientów wstrzymuje się z podjęciem ostatecznej decyzji, ale sądząc po ubiegłorocznych statystykach sprzedaży, może być ich bardzo dużo. Po pierwsze, istnieje duża grupa osób, która zraziła się pandemicznymi zawirowaniami – pojawiły się problemy ze zwrotami (przeciągające się płatności), następnie anulacje kierunków, lotów i hoteli. Po drugie, klienci obawiają się zmiennych, często ruletkowych przepisów, które jednego dnia pozwalają na przekroczenie granicy wszystkim, a następnego wymagają szczepienia, testów i wypełniania formularzy. Po trzecie, wciąż wiele niepewności budzi sytuacja tuż przy granicy z Polską. Klienci traktują zakup wakacji, nawet z niską zaliczką jako inwestycję wysokiego ryzyka.

Oczekująca do ostatniej chwili rzesza klientów może spowodować, że oferta Last Minute będzie wyprzedawać się na pniu w sezonie, a ceny będą bardzo zwyżkować – kupując w ostatniej chwili nie będzie czasu na zastanawianie się i wydłużanie procesu decyzyjnego.

Długie kolejki w urzędach paszportowych

Choć powoli sytuacja zaczyna się stabilizować, to w wielu UP trzeba liczyć się z wydłużonym czasem oczekiwania na wizytę w celu złożenia dokumentów potrzebnych do wyrobienia paszportu. Taka sytuacja z jednej strony hamuje klientów, którzy mają lub będą mieć w czasie planowanego urlopu nieważny paszport (i nie chcą podejmować decyzji zakupowej bez paszportu „w ręce”), a z drugiej – stymuluje sprzedaż krajów, gdzie wymagane jest posiadanie ważnego dowodu osobistego.

Szalone kursy walut

Branża turystyczna długo będzie pamiętać dzień, w którym Euro przekroczyło wartość 5 zł. Warto mieć na uwadze, że rozliczeń w turystyce dokonuje się w Euro lub Dolarach i choć kontrakty zawierane na wiele miesięcy przed startem sezonu zawsze zakładają pewien bufor związany ze zmiennością kursów, to trudno przewidzieć tak gwałtowny i ogromny skok. Część różnicy w kursie może pokryć organizator, jednak tak znaczące zmiany spowodują konieczność rekalkulacji ofert oraz podwyżek cen. Na pewno dobrą decyzję podjęli wszyscy, którzy zdecydowali się na zakup tzw. Gwarancji Niezmienności Ceny w ramach First Minute – mogą oni spać spokojnie. Ci, którzy nie zdecydowali się na zakup usługi, muszą pamiętać, że zgodnie z Ustawą o Usługach Turystycznych, organizator ma prawo podnieść cenę maksymalnie o 8% wartości rezerwacji (obrazowo – jeśli wartość rezerwacji wynosi 10 tysięcy złotych, zgodnie z literą prawa, w razie wystąpienia nadzwyczajnych okoliczności wpływających na wartość składników rezerwacji, klient może zostać poproszony o dopłatę w wysokości 800 zł).

Wysoka cena ropy

Podwyżki paliwa od wielu miesięcy boleśnie odczuwamy w naszych portfelach, a przecież dokładnie tak samo zachowuje się rynek paliw lotniczych. Skoro jazda autem staje się coraz droższa, to identyczne zjawisko będziemy obserwować w lotnictwie. Linie lotnicze muszą rekalkulować cenniki i z dużym prawdopodobieństwem może dojść do renegocjacji umów na czartery z organizatorami turystycznymi. Tym, który poniesie koszty zmian będzie klient, zatem powinniśmy się nastawić na nieunikniony wzrost cen wycieczek.

Coraz więcej destynacji znosi obostrzenia (w tym Polska)

Klienci nie lubią kierunków, które wymagają certyfikatów, testów i wypełniania długich (oraz wielokrotnie skomplikowanych) formularzy. Na szczęście coraz więcej krajów pozwala na swobodny przepływ turystów, odchodząc nawet od osławionych certyfikatów szczepień. Co to oznacza dla turystyki? Aktywizację sporej grupy klientów niezaszczepionych – tych, którzy ze względu na brak przyjętych szczepień oraz niechęć wobec testów pozostawali do tej pory w kraju. Również i w tym przypadku ciężko potwierdzić liczebność tej grupy, jednak należy brać pod uwagę, że w momencie tak licznego oczekiwania na zakup w ostatniej chwili, dodatkowa grupa klientów zintensyfikuje wrażenie fali uderzeniowej w pierwszej fazie sezonu letniego.

Na wielu kierunkach będzie brakowało Rosjan

W biurach podróży oraz na fejsbukowych grupach bardzo często pojawiają się pytania dotyczące braku Rosjan na danych destynacjach. W dużym skrócie – Polacy nie chcą wypoczywać tam, gdzie Rosjanie. Cóż, z punktu widzenia sytuacji w Ukrainie oraz napiętych stosunków dyplomatycznych jest to w pełni zrozumiałe, jednak zanim zaczniemy cieszyć się z powodu bana na przeloty Rosjan i drenażu turystów ze wschodu, należy wspomnieć, że od lat była to grupa podróżująca często, chętnie i z dość zasobnym portfelem. Wiele destynacji, które oparły swoją koncepcję działania na turystach z Rosji zostanie pozbawiona głównej grupy odwiedzających – nie oznacza to wcale, że (jak to pisze wiele osób w grupach) „będzie więcej miejsca dla nas” albo „będą niższe ceny”. Niestety, ale może powtórzyć się scenariusz z 2016 r., kiedy to przez pół sezonu letniego Rosjanie nie mogli latać do Turcji – wtedy to hotelarze masowo nie zdecydowali się otwierać swoich obiektów (co poskutkowało anulacjami i zmianami dla polskich turystów), niektóre miejscowości zostały niemal puste, a wiele hoteli, które otworzyły się dla części gości znacznie obniżyło standard (ponieważ nie da się np.: gotować na takim samym poziomie i z takim samym wyborem dla garstki turystów).

Brak Rosjan wcale nie musi oznaczać gospodarczego i politycznego sukcesu, zwłaszcza że odbije się on nie na oligarchach i korporacjach, tylko mniejszych i większych biznesach zwykłych ludzi.

Okiem specjalistki:

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że czeka nas sezon wysokich cen i ciągłych podwyżek. Z jednej strony mamy wstrzymujących się do ostatniej chwili klientów, z drugiej – rosnące kursy walut i ceny paliwa, a z trzeciej – grupę nieaktywnych w sezonie 2021 turystów, którzy z powodu braku szczepień i panujących obostrzeń nie wyjechali. Miesięczne zahamowanie sprzedaży wycieczek sprawia, że fala oczekujących tylko rośnie, zatem może się okazać, że popyt znacznie przewyższy podaż, zwłaszcza że właśnie teraz organizatorzy będą musieli podejmować decyzje o anulacji nieopłacalnych połączeń. Zazwyczaj pierwsze cięcia siatki robi się pod koniec marca i w pierwszej połowie kwietnia – bez bieżącej sprzedaży ciężko określić które czartery mają szanse wypełnić się i przynieść zysk. Może to spowodować znaczne uszczuplenie oferty dostępnych miejsc i pogłębić zjawisko nadwyżki popytu nad podażą.

Podziel się swoją opinią