Cypr kojarzony jest głównie z kurortami na południowym wybrzeżu. O ile tzw. grecką część znamy dobre, tak północ nadal pozostaje niemal nieodkryta. Czy warto lecieć na Cypr Północny?
- Cypr Północny praktycznie:
a) loty:
Nie ma bezpośrednich połączeń lotniczych na teren Tureckiej Republiki Cypru Północnego,, ponieważ jako kraj nieuznawany na arenie międzynarodowej nie jest on klasyfikowany jako miejsce docelowe lotu. Na lotnisku w Ercan mogą lądować jedynie tzw. loty krajowe, czyli takie z terytorium Turcji. Oznacza to, że jeśli jakikolwiek organizator oznacza lot jako bezpośredni, to samolot najpierw poleci do Antalyi, gdzie obniży lot (powinien wylądować, jednak Turcy niezbyt restrykcyjnie podchodzą do tego) i poleci dalej na Cypr.
Większość turystów ląduje w Larnace skąd autobusem jedzie na teren Cypru Północnego.
b) kiedy lecieć:
Cypr stał się kierunkiem całorocznym, głównie ze względu na jedne z najlepszych i najdłużej się utrzymujących warunków pogodowych w basenie Morza Śródziemnego. Doskonała pogoda utrzymuje się tu właściwie od kwietnia do końca listopada (choć należy pamiętać, że poza miesiącami typowo letnim mogą zdarzyć się dni pochmurne, deszczowe i chłodniejsze).
Latem temperatury są bardzo wysokie, co przy sporej wilgotności powietrza może dać się mocno we znaki.
c) dokumenty:
Do przekroczenia granicy wystarczy ważny dowód osobisty.
2. Gdzie się zatrzymać:
Turystyka w masowym wydaniu jako taka niemal nie istnieje w tej części wyspy. Z racji niejasnego statusu politycznego, wielu turystów omija Północ jako cel urlopu. Główną grupą turystów są tu Turcy z Republiki Tureckiej, którzy przyjeżdżają, ponieważ z jednej strony czują się „jak u siebie”, a z drugiej – mają dostęp do kasyn, których działanie w samej Turcji jest zakazane.
Co za tym idzie, nie ma tutaj kurortów turystycznych w takim wydaniu, jak na greckim Południu. Jest szereg mniejszych lub większych miejscowości, jednak wszystko dopiero się rozwija.
Dwiema lokalizacjami, które gwarantują dostęp do miejscowości są Famagusta i Kyrenia. W obu miejscowościach znajdziemy sklepy, sklepiki, stragany, restauracje, knajpki oraz klimatyczne miejsca. Reszta hoteli znajduje się albo daleko od czegokolwiek, co pełniłoby funkcje miasteczka w naszym (polskim) rozumieniu albo w najbliższym otoczeniu znajduje się kilka sklepików.
3. Baza hotelowa:
Z powodu sytuacji politycznej, turystyka wkroczyła tutaj dość późno (mówimy o TRCP, a nie o czasach przed zmianami politycznymi). Większość hoteli, które są dostępne w ofercie polskich organizatorów jest stosunkowo nowa i co istotne, Cypr Północny aktualnie przeżywa boom budowlany i wiele nowoczesnych hoteli albo otworzyło się na przestrzeni kilku ostatnich lat, albo ma otwarcie w bliskich planach. Jednym z najnowszych i wyjątkowo udanych projektów jest The Arkin, który jasno nawiązuje do tureckiej tradycji hotelarskiej. Postawiony w którejś z miejscowości na Riwierze Tureckiej absolutnie nie odstawałby od konkurencji. Obiekt jest absolutnie piękny, przemyślany i designerski.
Wielu turystów, którzy spędzili już swoje urlopy w Turcji, kojarzy sieć Limak. Jeden z obiektów działających pod tą marką znajdziemy również w TRCP. Limak to klasa sama w sobie – urządzony w królewskim stylu, z licznymi złoceniami i zdobieniami, wyróżnia się jakością usług i dbałością o gości. Drugą znaną z Turcji marką jest Concorde, obecny również i tutaj oraz oferujący równie wysoki standard, co w macierzystym kraju.
Bardzo dobre opinie zbiera Lord’s Palace, który inspirowany jest brytyjskim stylem pałacowym, ale… w tureckim wydaniu.
Dwoma najpopularniejszymi hotelami są: Salamis Bay Conti i Acapulco Resort. Pierwszy z nich, przypomina starsze tureckie hotele resortowe. Niektórym częściom przydałby się remont, jednak chciałabym zwrócić uwagę na bardzo dobre jedzenie i ogromny wybór nawet poza sezonem (!). Hotelowa plaża nie jest zbyt spektakularna, ponieważ jest dość wąska, jednak do wybrzeża został dobudowany ogromny pomost z leżakami i barem, a z drugiej strony – można udać się tutaj na długi spacer brzegiem morza.
Acapulco ma ładniejszą plażę i podobnie, jak Salamis, należy do obiektów nieco starszych. Jest on jednak świetnie utrzymany, a hotelowa zieleń urzeka intensywnością. Strzałem w dziesiątkę było wybudowanie basenu infinity.
Ostatnim hotele, który chciałabym wymienić jest Long Beach. W katalogach zdaje się być nieco przezroczysty, jednak bardzo zyskuje przy wizycie. Niska zabudowa, kameralność, nawiązanie do stylu boho i święty spokój. Myślę, że chcąc uciec z resortów, warto zwrócić na niego uwagę.
4. Co zobaczyć:
Przede wszystkim, należy zobaczyć Nikozję – aktualnie jest to jedyna podzielona stolica świata. Ten absurdalny i surrealistyczny podział nie jest bajką napisaną na potrzeby folderów biur podróży i żądnych wrażeń turystów, tylko stanowi autentyczną rzeczywistość wyspy. Po środku miasta, znajduje się granica wraz z przejściem granicznym. Należy tu pokazać dokument i przejść ze stanowiska TRCP do Republiki Cypru (i na odwrót). Jeden długi deptak jest przecięty kontrolą graniczną – po prostu trzeba to zobaczyć, żeby poczuć jak absurdalne są konflikty dzielące ludzi, miasta, wyspy, świat.
Poza tym, Nikozja to po prostu bardzo ciekawe miasto. Skupię się na części tureckiej, w której warto odwiedzić Meczet Selimiye. Polecam wybrać się na występ derwiszy, ponieważ właśnie tutaj działa jedno z sufistycznych bractw. Zaraz obok znajduje się bazar, nieco zalany podróbkami, jednak miłośnicy tureckich łakoci znajdą tu swój raj (tuż przed przejściem granicznym znajduje się genialna cukiernia z baklavą i lokum – jadałam już w wielu miejscach, ale ta była świetna).
Perełką jest Buyuk Han – znajdują się tu restauracje, meczet oraz sklepiki z rękodziełem. Jeśli chcecie zrobić gdzieś zakupy to właśnie tutaj.
Świetny klimat ma Kyrenia. Miasto zlokalizowane jest wokół ładnego portu. Słyszałam porównania do Saint Tropez, jednak są one wydumane. Najbliżej jest mu do Rethymnonu, ale w nieco gorszej kondycji. Trzeba jednak podkreślić, że port ma świetny klimat i jest pięknym tłem do zdjęć.
Famagusta robi ogromne wrażenie, głównie ze względu na przylegające do niej pozostałości po jednym z największych kurortów turystycznych w tej części świata. Varosha, dzisiaj zwana Ghost Town, była odwiedzana przez największe gwiazdy Hollywood. To właśnie tutaj chcieli być i pokazać się wszyscy znani i bogaci świata. Rozwój kurortu zatrzymany został w roku 1974 na skutek tureckiej inwazji. Dzisiaj pozostałości kurortu stanowią strefę zdemilitaryzowaną i od niedawna otwartą dla turystów. Niszczejące budynki przywodzą na myśl Czarnobyl. Okna zioną pustką, a ulice straszą niszczejącymi szyldami, sygnalizacją świetlną i zarastającymi chodnikami.
Famagusta żyje i nosi w sobie ślady historii, której była świadkiem i bohaterką. Najbardziej spektakularną budowlą jest meczet Mustafy Paszy, który niegdyś był… katedrą świętego Mikołaja. Jego historia sięga XIV wieku i w tamtym czasie była to największa tego rodzaju świątynia w tej części świata. Dzisiaj funkcjonuje jako meczet i absolutnie niezwykłym doświadczeniem jest odsłuchanie ezanu (czyli wezwania do modlitwy) sączącego się z miejsca tak przypominającego katedrę Notre Dame.
Oprócz tego, Famagustę otaczają solidne mury obronne, a w okolicy znajdziemy opuszczone kościoły. Dość jednak o tym, co było. Warto wspomnieć, że to miasteczko krętych uliczek, sklepików, wspaniałej tureckiej kawy i bardzo dobrego jedzenia.
5. Co więcej:
Zamek Świętego Hilariona podobno był inspiracją dla zamku Disneya. Mi bardziej przypomniał klimaty „Władcy pierścieni” – zwłaszcza, że ulokowany jest wysoko, wśród ostrych, odcinających się od krajobrazu skał. Warto wdrapać się na samą górę, bo przy dobrej widoczności, widać spory kawał wybrzeża.
Pięknie prezentuje się Opactwo Bellapais, a raczej to, co z opactwa zostało. Widok 10/10, sceneria do zdjęć 11/10. Ruiny są porośnięte palmami i zielenią – tworzy to niezwykły, nieco magiczny klimat.
Dla kochających starożytność, polecam wizytę w Salamis (stąd wziął swoją nazwę hotel) – amfiteatr robi ogromne wrażenie, ponieważ jest naprawdę rewelacyjnie zachowany i daje pogląd na życie kulturalne (i społeczne) w antyku.