Kolonie i obozy – co warto wiedzieć

Wybór kolonii lub obozu dla dziecka to jedno. Przygotowanie młodego turysty do podróży, a siebie do rozłąki to drugie. W zeszłym roku sama to przeżywałam, więc pomogę wszystkim zatroskanym rodzicom i odpowiem: „jak to jest”.

Wybierz mądrze

 Doskonale wiem, ile spływa do nas, rodziców, różnych ofert wyjazdów dla dzieci. Sama otrzymuję plik ulotek przy okazji wszystkich dodatkowych zajęć Tosi. Najważniejsza jest jedna kwestia – organizator MUSI działać legalnie i tu niejednokrotnie moglibyście się zdziwić, że oficjalne, piękne reklamy są drukowane przez zupełnie nieoficjalnie i nielegalnie działające podmioty. Aby organizator mógł legalnie działać na polskim rynku, musi spełnić kilka warunków:

1. Mieć zarejestrowaną działalność

2. Mieć opłaconą gwarancję ubezpieczeniową

3. Otrzymać wpis do rejestru organizatorów turystycznych

 Bez punktu nr 2, nie ma punktu nr 3, więc nie musicie sprawdzać, czy podmiot posiada gwarancję. Aktualny wpis możecie sprawdzić TUTAJ.

 W tym roku, podobnie, jak w zeszłym, wybrałam Almatur. Powodów było kilka – to oczywiście legalnie działający organizator, co więcej – z wieloletnim doświadczeniem oraz… ofertą tak szeroką, że gdyby nie totalna faza Tosi na Harry’ego Pottera, pewnie spędziłybyśmy miesiąc na wyborze oferty. Propozycji kolonii i obozów jest bez liku… To nieprzebrane morze możliwości. Swoje miejsce znajdą tutaj zarówno miłośnicy miliatriów, techniki i technologii, gier komputerowych, dzieciaki nastawione na sport, fani K- POPu, Mincecraftu, ci, którzy chcą się rozwijać plastycznie lub muzycznie. My postawiłyśmy na: „Przygodę w Hogwarcie”, której program był realizowany w wakacyjnej stolicy Polski, czyli Mielnie.

 Ofertę można zarezerwować przez stronę internetową, infolinię lub u agenta turystycznego. W każdym z tych kanałów sprzedaży ceny są takie same.

Podobnie, jak przy zakupie innych ofert w biurze podróży, jeśli kolonie lub obóz zamawiamy ze sporym wyprzedzeniem, obowiązuje nas zaliczka w wysokości 10% w czasie trwania First Minute (a 25% w czasie regularnej sprzedaży), a na 3 tygodnie przez początkiem wyjazdu, dokonujemy dopłaty.

 Kolonie i obozy, jak każde inne usługi turystyczne, można ubezpieczyć od rezygnacji. Warto o tym pomyśleć, bo chyba każdy z nas już słyszał niejedną historię o konieczności rezygnacji (pamiętajmy jednak, że powody rezygnacji muszą być udokumentowane!).

Wielkie odliczanie

 Po założeniu rezerwacji i opłaceniu wymaganej kwoty, otrzymuje się na maila Kartę Kwalifikacyjną Uczestnika. Wszystkich, którzy swoje kolonie pamiętają, jak przez mgłę, uspokajam – to rutynowe działanie, nasi rodzice również wypełniali takie dokumenty. Dzięki karcie, organizatorzy wiedzą o ewentualnych problemach dziecka, uczuleniach oraz specjalnych potrzebach. To jedyna formalność, którą trzeba załatwić.

Nie będę ukrywać, że pierwszy samodzielny wyjazd dziecka to ogromne przeżycie. Tosia była ze mną w wielu miejscach, jest doskonale przygotowana do podróży, ale im bliżej wyjazdu tym bardziej ja zaczęłam wpadać w panikę.

 To o czym należy pamiętać przed wyjazdem dziecka to przede wszystkim zachowanie spokoju, albo skuteczne maskowanie własnego zdenerwowania. Warto pokazać dziecku program, żeby wiedziało, co je czeka oraz opowiedzieć o dodatkowych opcjach, ponieważ oprócz realizacji planu wyjazdu, jest możliwość wykupienia dodatkowych opcji. W zeszłym roku był to m.in. aquapark, rejs statkiem pirackim i wizyta w ogrodzie botanicznym.

Co zabrać?!

Przede wszystkim, spakuj dziecko mądrze. Najlepsza rada, jaką usłyszałam przed wyjazdem to: „nie dawaj najlepszych ciuchów, ona jedzie się tam bawić, a nie uważać”. Spakowałam zatem rzeczy, których nie byłoby żal, gdyby coś się stało – postawiłam na wygodne, bawełniane szorty, legginsy, adidasy, trampki, sandałki i crocsy. Ubrań Tosia miała więcej niż dni, ponieważ w czasie zabaw można się pobrudzić, pomoczyć lub zniszczyć. Polecam tę strategię każdemu.

 Drugą ważną rzeczą jest zabezpieczenie przed słońcem – Tosia dostała czapkę i krem z filtrem. Panie pomagały się smarować i przygotować do wyjścia na słońce, jednak im lepiej dziecko opanuje sztukę dokładnego zabezpieczania skóry, tym mniejsze ryzyko niespodzianki po całym dniu spędzonym na zewnątrz.

 Bagaż główny idzie do luku w autokarze, natomiast dziecko ma ze sobą bagaż podręczny – najwygodniejszy jest plecak z jedzeniem na drogę. Uspokoję Was, tuż po odjeździe dzieciaki wymieniają się jedzeniem, więc wybierając produkty myślę również o innych. 🙂

Dzień wyjazdu  

Na miejscu zbiórki bądź odpowiednio wcześniej. Zdarza się, że podjeżdża kilka autokarów i trzeba sprawdzić do jakiego miejsca jadą docelowo. Niekiedy dzieci przesiadają się do innego, docelowego autokaru. W naszym przypadku była to Bydgoszcz.

To, co istotne to fakt, że z racji zakupu kolonii w firmie działającej legalnie, miałam pewność, że autokary są poddawane odpowiednim serwisom i mają zezwolenia na przewozy tego typu. W czasie drogi z dziećmi jest opiekun, a przesiadka jest oczywiście w pełni nadzorowana przez kadrę.

Nie ukrywam, że widząc wsiadającą do autokaru Tosię, drżał mi podbródek i uroniłam łezkę. Stres minął, gdy Tosia wysłała mi mmsa z Bydgoszczy z wiadomością: „Mamo, podzieliłam się z koleżankami ciastkami! Jest super”. Generalnie od tego momentu, moje dziecko oddało się przyjemnością, jakie zaserwował jej wyjazd, a telefon do mnie był bolesną koniecznością, o której na koniec w ogóle zapominała.

Kontakt z dzieckiem

 Tosia dostała na wyjazd telefon i uważam, że była to świetna decyzja. Odzywała się do mnie sporadycznie, bo była albo zajęta organizacją imprez, pisaniem scenariusza przedstawienia o sadze czarodziejów, uczestnictwem w nauce eliksirów lub plażowaniem.

 Z obozu wróciła z pakietem numerów do koleżanek, a także do wychowawczyń! Co więcej, do dzisiaj ze sobą piszą, więc to chyba najlepsza rekomendacja tego wyjazdu.

Co następne?  

Jeśli chcecie wysłać dziecko na kolonie ogólnorozwojowe, bez konkretnego profilu, oczywiście, że są takie oferty. Mi podoba się jednak w specjalistycznych obozach Almaturu to, że dziecko może rozwijać się w tym, w czym jest dobre i co lubi. Kiedy zapytałam Tosi, co chciałaby robić na kolejnym wyjeździe, odpowiedziała, że marzy jej się posłuchać historii o świecie, jak na zajęciach, jakie organizowane są w świetlicy szkolnej. Do tego chciałaby gotować. Do poszukiwań podchodziłam bez większej nadziei, ale jednak! „10 krajów w 10 dni” – czy może być coś lepszego dla małego podróżnika? Do tego w trakcie przygotowuje się charakterystyczne dla danych państw dania. Ta koncepcja bardzo mi się podoba, a szerokość oferty może przyprawić o zawrót głowy. Warto wspomnieć, że Almatur to nie tylko kolonie, ale również obozy, wyjazdy młodzieżowe zagraniczne (samolotowe i autokarowe w całej Europie) i grupowe kursy językowe w międzynarodowych szkołach (m.in. Wielka Brytania, Malta, USA, Niemcy). Opcji jest ogrom!

Nie będę Was okłamywać – tam, gdzie chodzi o dobro i bezpieczeństwo dzieci szukajcie sprawdzonych organizatorów. Almatur to kawał historii polskiej turystyki, dlatego właśnie w ich ręce oddaje swoje dziecko.

Tekst powstał we współpracy z Almatur

Podziel się swoją opinią