Czy warto lecieć do Albanii?

Albania dla masowej turystyki została odkryta stosunkowo niedawno – pierwszy czarter wylądował tam 2015 roku. Od tego czasu trwa wciąż rosnąca popularność tego kierunku. Czy warto lecieć do Albanii? Co zobaczyć w Durres i okolicach? Przeczytaj zanim wybierzesz się na wakacje!

Kierunek praktycznie:


a) loty:
Wyloty do Tirany ma aktualnie w swoim portfolio większość organizatorów turystycznych w Polsce. W szczycie sezonu, czartery latają aż z pięciu polskich lotnisk niemal każdego dnia. W ten sposób możemy dotrzeć do Albanii wykupując pakiet z hotelem lub sam przelot czarterowy. Inną możliwością jest skorzystanie z przelotów tanimi liniami lotniczymi lub PLL LOT, które latają do stolicy kraju kilka razy w tygodniu.
Sam lot trwa ok. 2 h i należy do grona najkrótszych wakacyjnych tras.


b) kiedy lecieć:
Lato w Albanii trwa zdecydowanie dłużej niż w Polsce i jak przystało na klimat śródziemnomorski, miesiące letnie niosą ze sobą bardzo wysokie temperatury oscylujące w granicach 35 stopni Celsjusza. Sezon w Albanii coraz bardziej się wydłuża – niektórzy organizatorzy oferują swoim klientom pierwsze loty już na długi weekend majowy, jednak należy pamiętać, że maj to w tej części Morza Śródziemnego wiosna i można spodziewać się zmiennej, choć ciepłej pogody. Prawdziwe lato z wysokimi temperaturami przychodzi w połowie czerwca i trwa do połowy września. Następnie upały łagodnieją, a czasami może nawet spaść deszcz.

c) jaki dokument potrzebny jest do przekroczenia granicy:
Mimo że Albania nie należy do Unii Europejskiej, ani nie jest członkiem Strefy Schengen, to na podstawie międzynarodowych umów partnerskich, jej granice obywatele RP mogą przekraczać na podstawie nie tylko paszportu, ale również dowodu osobistego. Należy jednak pamiętać, że dowód musi być ważny minimum trzy miesiące od daty planowanego powrotu do kraju.

2. Gdzie się zatrzymać:

Północne wybrzeże Albanii to dla Polaków przede wszystkim Durres, czyli drugie największe miasto w kraju. Chociaż większość organizatorów oznacza swoją bazę hotelową, jako Durres, warto uściślić, że pas wybrzeża podzielony jest poniekąd na trzy części – miasto Durres z amfiteatrem, pięknie odnowionym placem i Wielkim Meczetem, dalej jest część Plazhi z apartamentami i kilkoma hotelami. Właśnie tam znajduje się główna miejska plaża, która rozciąga się od portu do bazy wojskowej, a jeszcze dalej znajdziemy Golem z bazą hotelową, w której znajduje się większość hoteli oferowanych w regionie.


Warto pamiętać, że odległość między Golem a centrum Durres jest spora i nie jest to trasa spacerowa. Miejscowości nie są połączone i najlepiej dojechać autobusem do Durres (dworzec znajduje się nieopodal głównej ulicy handlowej).


Jeśli szukamy lokalnego klimatu, warto zwrócić uwagę właśnie na plazhi – w sezonie wypoczywają tu głównie Albańczycy i turyści z sąsiedniego Kosowa. Przy głównej drodze znajduje się ogromna liczba restauracji serwujących miejscowe jedzenie, a na plaży trudno usłyszeć język polski. Ceny kompletów parasol plus dwa leżaki wahają się od 500 leków poza sezonem do 1500 leków przy najlepszych beach barach w lipcu i sierpniu.


W Golem znajdują się hotele o wyższym standardzie, najczęściej przynależą do nich kawałki hotelowych plaż, na których serwis jest bezpłatny dla gości obiektów. To właśnie tutaj buduje się nowoczesna baza hotelowa – na czele z nowym obiektem hiszpańskiej sieci Melia oraz takimi perełkami jak Epidamn White lub Amelia Resort.


Warto wspomnieć, że Polacy są tu dominującą grupą turystów, a w niektórych hotelach (np.: Fafa Blue) oferowane są polskojęzyczne programy animacyjne.
Plaże w tej części Albanii są piaszczyste i dość szerokie. Najczęściej mają łagodne zejście do morza. Kolor piasku to lekki przyszarzony żółty. Ze względu na położenie w naturalnej zatoce oraz dzięki strukturze Adriatyku, nie ma tu dużych fal ani mocnych prądów. Przy plazhi występuje bardzo długa płycizna, dzięki czemu to miejsce idealne na wypoczynek nawet z małymi dziećmi. Brak tu nagłych uskoków i głębokości.

Baza hotelowa:

Jest dość zróżnicowana, jednak należy pamiętać, że nie ma tu dużych resortów w tureckim stylu. Na ogół hotele są mniejsze, zlokalizowane są na małej przestrzeni. Nie mają rozbudowanych aquaparków, ani nie składają się z bungalowów.


Bazę hotelarską w okolicach Durres można podzielić a starszą generację obiektów, które na ogół mają mniejsze baseny i nieco niższy standard oraz turystyczne nowości, czyli obiekty na wybudowaniu których nie oszczędzano. Najpopularniejsze hotele to:


Fafa
Melia
Brilliant
Germany
Empire
Royal G

4. Co zobaczyć:

Przede wszystkim, należy pamiętać, że Durres skrajnie różni się od tego, co można zobaczyć w głębi kraju. Durres, mimo starożytnej spuścizny, to miasto dość młode, rozwijające się i będące w permanentnej przebudowie. Spędzając tutaj urlop, zdecydowanie warto udać się do znajdującej się niecałą godzinę drogi od kurortu, stolicę kraju, czyli Tiranę.


Mimo, że miasto budzi skrajne emocje, jest to ważny punkt zarówno w albańskiej historii, jak i świadomości społecznej. Tirana często nazywana jest betonowym potworem – to fakt, wiele budynków pamięta tu poprzednią epokę, kiedy beton i wielka płyta królowały w lokalnym pejzażu. Ogrom miasta można zobaczyć z tarasu widokowego na Dajti – górze, która wznosi się majestatycznie nad miastem i na którą wjeżdża się podwieszaną kolejkę. Kiedy przywykniemy już do widoku rozedrganego pod wpływem wysokich temperatur miasta, warto po zjeździe wstąpić do Bunkartu, czyli miejsca, które łączy sztukę z historią. Zorganizowana w autentycznej sieci schronów służących niegdyś aparatowi władzy komunistycznej, wystawa, opowiada o trudnej historii kraju używając języka sztuki.


Prawdziwą ozdobą Tirany jest Plac Skanderbega wraz z zabytkowym meczetem. Warto również zwrócić na będącą reliktem poprzedniej epoki piramidę oraz budynki rządowe, do których prowadzi szeroka arteria.

Zupełnie inny klimat ma Kruja, którą można podziwiać już z okien samolotu. Położona na zboczu góry, ze spektakularnym zamkiem Skanderbega, przywodzi na myśl twierdze pokazane w adaptacji „Władcy Pierścieni”. Tuż pod zamkiem znajduje się uliczka handlowa w orientalnym stylu. W sklepikach można kupić piękne, ręcznie wykonane pamiątki. Warto zwrócić przede wszystkim na manufaktury produkujące tradycyjne wełniane czapki i buty oraz sklepy z autentycznymi ludowymi ubraniami i dodatkami.


Poszukując historii warto udać się do Beratu. Potocznie nazywany jest miastem tysiąca okien, chociaż językoznawcy i znawcy historii próbują wyplenić to określenie, ponieważ nie jest ono słuszne. Jedno jest pewne – Berat został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i każdy, kto go zwiedza nie ma wątpliwości dlaczego tak się stało. Miasto składa się z dwóch części – ruin położonych na wzgórzu, których rozciąga się spektakularny widok na meandrującą poniżej rzekę oraz słynnych, krętych uliczek położonych na zboczu po drugiej stronie. Będąc tutaj warto odwiedzić dwa miejsca związane z kulturą Albanii – tradycyjny meczet oraz Świątynię Bektaszytów, którzy są mistycznym odłamem islamu.


Nieco dłuższa, ale przynosząca ogrom satysfakcji trasa prowadzi do Gjirokastry, czyli albańskiego miasta – muzeum. Widoczne tutaj wpływy osmańskie, otoczenie gór, kręte brukowane uliczki i klimatyczne sklepy oraz kawiarnie nadają temu miejscu niezwykłego klimatu.


Jeśli chcemy odkryć piękno albańskiej przyrody i zachwycić się kolorami z daleka od cywilizacji, powinniśmy udać się na rejs po Jeziorze Koman. Chociaż zbiornik powstał w zaplanowany sposób i połączone ze sobą zbiorniki są sztuczne, to przepływająca tędy woda niesamowicie kontrastuje z wysokimi skałami oraz zielenią roślin porastających okoliczne wzgórza. Tutejsze widoki porównywane są do Tajlandii, a nawet do… Nowej Zelandii. To naprawdę niesamowite!

5. Co więcej?

Wypoczynek w Durres i okolicach to również doskonała okazja, aby skorzystać z dwóch bardzo nieoczywistych wycieczek, które poszerzą nasze horyzonty. Pierwszą propozycją Mojej Albanii jest… wycieczka do Macedonii. Droga jest dość długa, jednak Ochryda wynagradza absolutnie wszystkie trudy podróży. Jeden dzień w Macedonii dostarcza tylu wrażeń, co tygodniowy pobyt w niejednym miejscu – zwiedzamy, spacerujemy, płyniemy i jedziemy wzdłuż wybrzeża Jeziora Ochrydzkiego. Jak mówi Iza – ta wycieczka to jeden z czynników decydujących o tym, że kolejnego roku wielu turystów decyduje się na spędzenie urlopu właśnie… nad jeziorem!

Zupełnie inny charakter ma wycieczka do… Kosowa. Ilekroć Iza zaczyna wycieczkę, pyta turystów o to, czego spodziewają się doświadczyć w tym niezwykłym miejscu. Przeważają odpowiedzi pełne dystansu i delikatnego strachu. Zniszczenia wojenne, kraj w odbudowie, policja na ulicach, zwiedzanie w towarzystwie wycelowanych luf karabinów. Jakie jest zdziwienie, gdy okazuje się, że Prizren przypomina bardziej Baden Baden niż arenę międzynarodowego konfliktu, a mężczyźni, zamiast w okopach… przesiadują w kawiarniach.

Okazuje się, że Kosowo to niezwykła mieszanka różnych wpływów, a zielone, górzyste otoczenie, strzeliste minarety i kręte uliczki, tworzą egzotyczny, nieco bajkowy klimat.

Podziel się swoją opinią