Ostatnie miejsca w samolocie (z gumy)

Sezon wakacyjny w pełni. Systemy rezerwacyjne zawieszają się od setek zapytań, hotele znikają, a miejsc w samolotach ubywa. Turystyczna machina ruszyła, a wraz z nią fala dziwnych pytań, życzeń i oczekiwań klientów.

Entliczek- cenniczek

Największe serwisy informacyjne od kilku tygodni publikują wiadomości dotyczące niesamowitych ofert typu Last Minute. Pierwszy raz mogę się pod tymi informacjami podpisać i potwierdzić je. Lastów jest pełno, mają bardzo atrakcyjne ceny i obejmują właściwie wszystkie wakacyjne kierunki. Hitem ostatnich dni była rezerwacja dla grupy maturzystów tygodniowego wyjazdu do tureckiego Bodrum za 799 zł. Klienci nieomal spadli z krzeseł gdy usłyszeli, że w cenie turnusu w Mielnie mogę poopalać się na słonecznej Riwierze Egejskiej. Niestety, nie każdy rozumie specyfikę lastów, dlatego wielu klientów w tym sezonie wyjdzie z biur podróży w zdecydowanie gorszych nastrojach niż moja maturalna grupa.

Podróż na dostawce

Osławione Last Minute to oferta obejmująca (najczęściej) ostatnie wolne miejsca w samolocie bądź hotelu. Organizator woli nie zarobić (lub zarobić niewiele), ale sprzedać pakiet w cenie pozwalającej na pokrycie kosztów przelotu i pokoju w hotelu, za które i tak musiałby uiścić zapłatę.

Przeważnie na ofertę Last Minute „wchodzi” 5-8 miejsc w samolocie, jednak równie często zdarzają się przypadki, że są to 2-3 miejsca lub jedno, które w takim wypadku staje się doskonałą okazją dla osób podróżujących samotnie.

LM to doskonała opcja dla par lub rodzin z jednym lub dwójką dzieci. Niestety, większe rodziny lub grupy znajomych rzadko mają tak dużo szczęścia by w ostatniej chwili upolować odpowiednią ilość miejsc w samolocie lub dwa pokoje w tym samym hotelu. Prawdopodobieństwo, że w szczyscie sezonu jakiemukolwiek organizatorowi zostanie na parę dni przed wylotem więcej niż pięć miejsc w samolocie jest niezmierne niskie, a na najbardziej chodliwych kierunkach właściwie równe zeru.  Właśnie z tych powodów liczne rodziny, grupy znajomych i zaprzyjaźnione pary, mimo pokus związanych z niskimi cenami, powinny poszukać ofert nieco wcześniej, przedkładając kryterium towarzystwa nad możliwość złapania „super-ekstra” okazji.

Pot, rozczarowanie i łzy

Dokładnie w tych trzech słowach można określić moją przygodą z ośmioosobową grupą klientów chcących polecieć do Grecji zaraz po zakończeniu roku szkolnego. Wybór padł na Grecję, kryterium finansowe było dość sztywne, a wymagania w stosunku do ceny bardzo wysokie. Poszukiwania rozpoczęłam dwa tygodnie temu i już wtedy było wiadomo, że będzie ciężko. Hoteli spełniających wymogi obu rodzin było jak na lekarstwo, a miejsc w samolotach- jeszcze mniej.

Na początku poszukiwań w grę wchodziły właściwie wszystkie greckie wyspy, jednak już po pierwszym weekendzie przeznaczonym na zastanowienie wykruszyły się: Attyka, Kefalonia i Lesbos. Przez kolejne dni ubyło nam Korfu, Kos i Rodos. W ubiegłym tygodniu została nam wyłącznie Kreta.

Mimo moich zapewnień, że w samolotach zostało 9-10 miejsc, a wybrany port lotniczy obsługuje nie tylko miasto, ale i całe województwo (a nawet województwa, bo dojeżdżają do niego turyści z całej Polski), klienci uparli się by czekać na „mega lasta”.

Cóż, klientom na pewno można pogratulować intuicji- wspaniałe lasty są, ale nie dla ośmioosobowej załogi. Rodziny przeżyły niemałe rozczarowanie, gdy okazało się, że miejsc już nie ma, a nastawione na zagraniczne szaleństwa dzieciaki uroniły wiele łez.

Gumowe samoloty

Być może wielu specjalistów w biurach podróży stosuje w stosunku do klientów motywator zakupu w postaci argumentu o ostatnich miejscach w samolocie (co niekoniecznie jest prawdą). Mi zdarza się to niezmiernie rzadko- chyba że miejsc jest faktycznie niewiele, a prawdopodobieństwo ich sprzedaży wysokie.

Argumenty związane z ostatnimi miejscami mogły działać 10-15 lat temu, kiedy to sprzedawca cieszył się zdecydowanie większym autorytetem, a dostęp do tego typu informacji w Internecie był zdecydowanie mniejszy. Dzisiaj każdy może sprawdzić obłożenie samolotu i dostępność pokoi. Niestety, dzisiejsi klienci- zdecydowanie bardziej świadomi i aktywniejsi w Internecie często tracą zdrowy rozsądek oczekując nie ofert, a cudu.

Kochani klienci! Drodzy turyści! Nie czekajcie do ostatniej z rezerwacją dla większej grupy osób! Przecież w godzinach szczytu autobusy komunikacji miejskiej odjeżdżające z pętli co 10 minut są załadowane niczym puszki sardynek, a co dopiero kursujące raz w tygodniu w samym środku wakacji samoloty*! Tutaj nie ma dodatkowych foteli, dostawek i miejsc stojących! Więcej rozsądku i mniej wyrachowania, a Wasze wakacje na pewno będą wspaniałe!

*W większości portów lotniczych tzw. Wahadło funkcjonuje w trybie tygodniowym. Na większych lotniskach (np.: Warszawa) częstotliwość lotów jest większa.

Podziel się swoją opinią