O tej książce słyszałam pierwszy raz cztery lata temu. „Musicie ją mieć!, „kupcie koniecznie!”, „powinna być w każdym w biurze podróży” mówił prowadzący konferencję pewnego bardzo znanego organizatora turystycznego. „Oszalał?” pomyślałam. Dzisiaj i ja oszalałam.
Jako osoba z natury sceptyczna i trzymająca dystans, z rzadka podzielam zachwyty i poddaję się ogólnemu entuzjazmowi. Ciężko było mi uwierzyć, że „Przewodnik po wszystkich krajach” może mieć jakąkolwiek wartość merytoryczną (w myśl zasady- jeśli coś jest o wszystkim to jest o niczym).
Co jakiś czas spotykałam się z osobami zarażonymi wirusem „Świata”. Opierałam się mu długo. Do momentu, gdy sama przewodnik otrzymałam. No i niestety, rozczaruję Was, przepadłam.
Po pierwsze, nie jest to kolejny nudny album o świecie, jakich pełno na rynku. Po drugie, nie jest to stricte przewodnik, który poprowadzi Was za rękę przez każdy kraj naszego globu. Po trzecie, zakochacie się- już Wam współczuję, bo od miesiąca niemal każdą wolną chwilę spędzam z tą książką.
Lonely Planet serwuje czytelnikom kompendium wiedzy o wszystkich krajach. Znajdziecie tu krótki opis każdego zakątka ziemi- nie martwcie się, to nie suche fakty i dane statystyczny. We wszystkich krajach zostało wybranych po dziesięć najciekawszych miejsc, kilka ciekawostek oraz garść praktycznych wskazówek. Do tego mapka i zdjęcie. Tyle i aż tyle. W czym tkwi magia tej książki? Odpowiadam- w świetnym researchu i umiejętności przesiania przez autorów, informacji tak, że po lekturze przewodnika chce się odwiedzić każdy kraj na mapie. Wyłuskano naprawdę świetne treści, a jestem pod tym względem wymagająca i niewiele jest w stanie mnie zadowolić.
Na trzech stronach dotyczących Omanu, czytelnicy znajdą więcej wartościowych treści niż w niejednym przewodniku. Nie mogę wyjść z podziwu, że w zestawieniu jest Salalah (które w pełnowymiarowych przewodnikach niekiedy nie istnieje!), informacja o khareef, notatka dotycząca dość zaskakującego faktu, że w Dhofarze wysoki sezon trwa wtedy gdy pada deszcz. Jest nawet kilka słów o zbiorach płatków róż i wyjątkowej odmianie islamu! Wow! W przypadku Birmy i Sri Lanki- wytłumaczone jest występowanie dwóch nazw, przy wielu krajach podane są tytuły najciekawszych filmów o nich, autorzy zwracają także uwagę, gdzie kocha się Eurowizję, komiksy, gdzie większość mieszkańców jeździ na rowerze, a gdzie na dwa kółka lepiej nie wsiadać.
Czytając tę książkę każdorazowo znajduje jakiś kraj, o którym nigdy nie pomyślałabym w kontekście własnej podróży, a po lekturze… mam na to ochotę! Gabon, Ghana, Rwanda przestały być dla mnie „jakimiś tam” państwami na mapie Afryki. Wirus „Świata” dopadł i mnie, bo ta książka wciąga jak narkotyk.
Mówiłam Wam już o niej (zanim zaczęłam opowiadać o Turcji 🙂 )
„Świat. Przewodnik po wszystkich krajach” Pascal
Dla kogo?
Dla wszystkich kochających podróże i ciekawych świata. Dla szukających inspiracji. Lektura obowiązkowa dla wszystkich pracowników biur podróży oraz adeptów turystyki- żaden klient nie zagnie Was pytaniem o jakikolwiek kraj.